Mieszkańcy jednego z bloków przy ulicy Wyszyńskiego z pewnością zapamiętają wczorajszą noc. W jednej z klatek około godziny 4.00 wybuchł pożar. Stwierdzono, że pożarem objęta jest winda na wysokości dziewiątego piętra. Zadymienie zaś obejmuje obszar trzech pięter poniżej. Przez dwie i pół godziny trwała akcja ratownicza, w której udział wzięły, aż cztery wozy bojowe. Ratownicy w aparatach powietrznych rozwinęli linę gaśniczą i ugasili pożar. Oddymiono również klatkę schodową. Czternastu strażaków przez 2 i pół godziny walczyło z pożarem.
- Naszym zdaniem było to podpalenie, ale sprawę bada obecnie policja - mówi st.kpt. Wojciech Rapka, rzecznik PSP w Chrzanowie. - Trzy kondygnacje były mocno zadymione. To był poważny pożar, nie chodzi tylko o windę, która spłonęła, ale też o dym który mógł zagrozić mieszkańcom - wyjaśnia Rapka. Wiadomo, że w pożarze ucierpiał jeden z mieszkańców. Trafił do szpitala z objawami zatrucia dymem. Tej sytuacji można było uniknąć. Kapitan Rapka apeluje do mieszkańców o rozsądek. - Blok był wyposażony w urządzenia służące do oddymienia klatki schodowej w trakcie pożaru. Niestety, ale przyciski uruchamiania tych urządzeń, tzw. klap dymowych, były zniszczone przez wandali. Podczas tego typu pożarów, najbardziej niebezpieczne są dymy i gazy pożarowe, które są śmiertelnie niebezpieczne dla ludzi. Klapy dymowe we wspomnianym pożarze bardzo by pomogły oddymić tę klatkę schodową i zapewne nikomu nic by się nie stało - wyjaśnia Rapka.
Ustaleniem przyczyn zdarzenia zajmuje się aktualnie policja. - Dopiero, gdy otrzymamy opinię biegłego sądowego, będziemy mogli coś więcej powiedzieć. Przyczyny mogły być różne. Podpalenie, zwarcie instalacji - wszystko to jedynie domniemania - tłumaczy Matyasik.