Jeszcze kilka miesięcy temu pisaliśmy, że wciąż jeszcze są szanse na budowę schroniska w Libiążu przy ulicy Gromieckiej. Burmistrz Jacek Latko od kilku lat planuje stworzenie w gminie azylu dla bezdomnych zwierząt. Gospodarze sąsiednich gmin, pierwotnie gotowi byli partycypować w kosztach. Okazało się jednak, że stworzenie przytuliska w Libiążu przewyższa ich możliwości finansowe. Dwa i pół miliona złotych, taki jest koszt budowy. Dla gmin to za dużo. - Takie schronisko byłoby budowane na pięć, sześć gmin. Pomieściłoby blisko 150 psów, ale każda gmina musiałaby wyłożyć jakieś 500 tysięcy złotych - mówi Jacek Latko. - Niestety nikomu się to nie kalkuluje - przyznaje burmistrz, ubolewając jednocześnie, że gminy nie mogą liczyć na żadne dopłaty unijne.
W ubiegłym roku pojawiła się nowa szansa. Chęć zainwestowania w projekt wyrazili prywatni inwestorzy. Inwestorzy, gdyż było ich kilku i niestety wszyscy się z pomysłu wycofali. W maju odbył się przetarg na działkę przy Gromieckiej. Przedsiębiorca, który kupił teren nie zamierza budować jednak schroniska. - Działkę nabyła firma, która wybuduje tam halę produkcyjno-usługową i zatrudni ok. 20 osób - wyjaśnia burmistrz. Latko tłumaczy, że niemądrym posunięciem byłoby rezygnować z inicjatywy, która da pracę mieszkańcom.
Sprzedaż działki nie spodobała się opozycyjnym radnym. Poszło o pieniądze. - Inne gminy miały budować schronisko z nami, a zostaliśmy sami z niezrealizowanymi projektami, na które wydaliśmy pieniądze. Setki tysięcy złotych poszły na marne - denerwuje się Stanisław Bigaj. Radny uważa też, że działkę sprzedano za zbyt małe pieniądze. - Została sprzedana za 100 tys. zł, a tak naprawdę ten teren nie daje dużych możliwości na rozbudowę, bo jest w trójkącie i przebiega przez niego linia wysokiego napięcia - broni swej decyzji burmistrz.
Latko tłumaczy, że pod schronisko znajdzie się inny teren. Proponuje działkę w rejonie kopalni. - Dobra lokalizacja jest bardzo ważna - przekonuje. W tej chwili ważniejsze są jednak pieniądze. A tych nie ma. Burmistrz żałuje, że w próbach budowy azylu dla bezdomnych czworonogów jest sam. Po cichu liczy na jakieś wsparcie ze strony Urzędu Marszałkowskiego. - Może uda się załatwić jakieś dofinansowanie, ale na razie nie mogę nic obiecać - przyznaje. Wygląda na to, że tak, jak gmina nie może liczyć na finansowe wsparcie, tak i bezdomne psiaki wciąż pozostawione zostają na pastwę losu.
Fot. M. Jurecka KPP w Oświęcimiu