Jest to uzupełnienie artykułu opublikowanego wczoraj.
Chrzanowska prokuratura przesłuchuje trzy osoby podejrzane o przyczynienie się do śmierci 65-letniego mężczyzny. Jego zwłoki znaleziono wczoraj w rzecze Chechło przy ul. Fabrycznej w w Chrzanowie.
Śledczy z Chrzanowa we wtorek doprowadzili do prokuratury dwóch mężczyzn, 17 i 27-latka. Młodszy z nich, który dopiero za kilka miesięcy stanie się pełnoletni, przyznał się do zabójstwa. - Złożone przez niego zeznania są zbieżne z ustaleniami śledczych - mówi prokurator Elżbieta Jopek z chrzanowskiej prokuratury. - Nadal nie znamy motywów tej zbrodni. 17-latek, choć przyznał się, nie potrafił powiedzieć, dlaczego doszło do zbrodni.
Drugi z mężczyzn, 27-latek odmówił składania zeznań i nie przyznał się do winy. Prokuratura obu zatrzymanym postawiła zarzut zabójstwa z tzw. "ewentualnym zamiarem". - To znaczy, że uderzając swoją ofiarę podejrzani godzili się z tym, że ich ciosy mogą być śmiertelne - tłumaczy prokurator Jopek.
Do zbrodni doszło w okolicy Fabloku. Tragicznego "znaleziska" dokonał przypadkowy mieszkaniec ulicy Fabrycznej w Chrzanowie podczas spaceru z psem w poniedziałek wieczorem. To on zadzwonił na policję. Ciało 65-latka leżało w wodzie. Nie utopił się. Zmarł od ciosów w głowę.
- Bezpośrednią przyczyną śmierci ofiary był krwotok podtwardówkowy. Obrażenie dotyczyły głównie prawej strony głowy - mówi prokurator Jopek.
Ciało mężczyzny trafiło na sekcję zwłok. To ona da odpowiedź, czy mężczyzna szybko zmarł, czy też konał w męczarniach. Zabójcy i ofiara prawdopodobnie znali się. Wszyscy mieszkali w jednym rejonie Chrzanowa w okolicach Fabloku. 65-latek nie miał stałego miejsca zamieszkania, ale od lat tam pomieszkiwał.
Cała trójka katów to młodzi ludzie w wieku od 18 do 27 lat. Ta zbrodnia to pierwsze od długiego czasu morderstwo w Chrzanowie. - W całym 2010 roku, ani też w tym nie mieliśmy na naszym terenie zabójstwa - mówił wczoraj Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji.
Chrzanowianie są przerażeni. - Jestem w szoku. To zaledwie kilkaset metrów od mojego domu - mówi 60-letnia Grażyna Białka. Jeszcze na dzień przed tym zdarzeniem spacerowała z psem dokładnie w miejscu tragedii. - Teraz będę się bała wyściubić nos z domu. Mogło trafić na każdego - wyznaje.
Wraz z sąsiadami zastanawia się, dlaczego młodzi ludzie zaatakowali starszego pana i tak bestialsko pobili. Domaga się, by przestępcy zapłacili za zbrodnię. - Jeśli zabili człowieka, powinni spędzić w więzieniu resztę życia - grzmi kobieta.
17-latek przyznał się do winy. Nie wie dlaczego bił 65-latka (fot. Magdalena Łysek)