Rodzina Romana Ziemby z Pogorzyc jest w szoku. Mężczyzna zginął w wypadku, kierowca uciekł z miejsca zdarzenia. Gdy go zatrzymano, był pijany. Śledztwo umorzono!

Gdy w Pogorzycach pod Chrzanowem pod kołami samochodu zginął 37-letni Roman Ziemba, jego rodzina była pewna, że sprawca wypadku surowo odpowie za swój czyn. Kierowca uciekł z miejsca zdarzenia, pozostawiając rannego mężczyznę bez pomocy. Gdy złapała go policja, Erwin T. był pijany. Miał 1,8 promila alkoholu. Przyznał się wówczas, że przejechał człowieka.

Sprawa wydawała się oczywista. Tymczasem jak grom z jasnego nieba spadła na wdowę po panu Romanie wiadomość, że prokuratura postanowiła śledztwo umorzyć. - Jak to jest możliwe! On przyznał się, że zabił mojego chrześniaka po pijanemu. Gdzie jest sprawiedliwość? - pyta załamana Maria Pawłowska, ciotka ofiary.

W domu u Ziembów wszyscy są w szoku. Pan Roman zostawił żonę Marię i trzech synów. Najstarszy ma 18 lat, a najmłodszy osiem.

Cała czwórka żyje za 600 złotowej renty rodzinnej, bo Roman pracował w prywatnej firmie i dostawał najniższą z możliwych pensji. Pani Maria straciła pracę zaraz po wypadku. Nie mogła się pozbierać. Wpadła w depresję. Oprócz synów pod opieką ma schorowaną babcię Romana. - Czekałam na wezwanie do sądu. Byłam pewna, że to informacja o rozpoczęciu procesu - przyznaje Maria Ziemba i spogląda na zdjęcie męża. - Lubię właśnie tę fotografię. On tutaj wygląda tak spokojnie - mówi ze łzami w oczach.

Przyznaje, że nie potrafi pogodzić się ze śmiercią męża. Liczyła, że gdy sąd skaże zabójcę jej ukochanego, poczuje ulgę. Teraz jej świat zawalił się drugi raz. Anna Dukielska, prokurator rejonowy z Chrzanowa, z całą mocą podkreśla, że w tej sprawie było wiele wątpliwości. - Zasada, która mówi, że niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego, jest jedną z podstawowych zasad postępowania karnego, której prokurator ma obowiązek przestrzegać - informuje prokurator.
I tak jej zdaniem było właśnie w tej sprawie.


Maria Ziemba pokazuje ulubione zdjęcie swojego zmarłego męża Romana, który zginął dwa lata temu.


tekst i zdjęcie: Małgorzata Gleń