Bożena Głuch wypadek pamięta jak przez mgłę. Usłyszała tylko ryk silnika, a potem widok własnej krwi. Gdy przechodziła na pasach przy dworcu PKS w Chrzanowie, została staranowana przez samochód.
Anna K., kobieta, która prowadziła pojazd, zeznała coś zupełnie innego. Twierdziła, że zatrzymała się przed pasami, by umożliwić przejście oczekującym, dopiero potem ruszyła. Zeznała na policji, że pani Bożena wtargnęła przed jej maskę już za przejściem, a w dodatku patrzyła w drugą stronę. - To nie było tak. Pamiętam, że jako ostatnia wchodziłam na pasy, gdy uderzył mnie samochód. W środku była kobieta - mówi Bożena Głuch.
Uderzenie musiało być bardzo silne. Kobietę odrzuciło. Straciła przytomność. - Kiedy się ocknęłam, bardzo bolało. Próbowałam się dźwignąć. Nie dałam rady - opowiada. Ktoś zadzwonił na pogotowie.
Przyjechała karetka. Zabrała panią Bożenę do szpitala. Spędziła tam pięć tygodni. Było bardzo źle. Lewa noga omal nie została amputowana. Na szczęście udał się przeszczep kości z biodra do kolana, ale noga i tak jest krótsza o pięć centymetrów. W biodrze prawej nogi ma wstawioną blachę i śrubę. Teraz żyje z 600-złotowej renty. Nie dostanie odszkodowania, dopóki sąd nie stwierdzi, kto doprowadził do wypadku. - Policja nawet nie przesłuchała świadków, bo twierdzi, że ich nie ma - żali się Krystyna Pietras, siostra Bożeny.
Chrzanowska policja przyznaje, że choć do wypadku doszło 15 października ubiegłego roku, sprawa ciągle nie jest wyjaśniona. - Aktualnie czynności w sprawie prowadzi biegły w zakresie rekonstrukcji wypadków drogowych - mówi Robert Matyasik z chrzanowskiej policji. Same ustalenia biegłego mogą nie wystarczyć. Potrzebni są świadkowie. Obydwie panie apelują do tych, którzy widzieli wypadek, by zgłosili się na policję i zeznali jak było. - Czy gdyby rzeczywiście ta kobieta dopiero ruszała, to wyrządziła by mojej siostrze tyle krzywdy? Musiała pędzić i na pewno było to na pasach - uważa Krystyna Pietras. Michał Górecki z jednej z chrzanowskich firm ubezpieczeniowych przyznaje, że dopóki sąd nie wskaże winnego, kobieta nie ma szans na odszkodowanie. - Ubezpieczyciele z reguły wstrzymują się z wypłatą do wyroku sądu. Tylko w bezspornych sprawach można liczyć na wcześniejszą wypłatę pieniędzy. Ta sprawa taka nie jest - mówi.
Bożena Głuch prosi o pomoc świadków wypadku. Inaczej nie dostanie odszkodowania