Kilka miesięcy temu na na posiedzeniu Zarządu Związku Komunalnego Komunikacja Międzygminna radny Jan Zemirek z Libiąża wystąpił w imieniu libiążan, którzy na jednym z przystanków zmuszeni są czekać na autobus w fatalnych warunkach. - Mieszkańcy przychodzą do mnie i skarżą na fatalne warunki, czy coś da się w tej sprawie zrobić - pytał Zemirek. Mowa tutaj o przystanku autobusowym na Moczydle przy ulicy Gromieckiej. To miejsce, które stanowi klasyczny przykład wiaty "wandaloodpornej", czyli słupka z tablicą na której przyklejony jest rozkład jazdy.
Być może fakt, że zatrzymuje się tam jedynie jeden autobus (linia 18) sprawia, że zarządca lokalnej komunikacji traktuje to miejsce nieco "po macoszemu". Brak zadaszenia to nie jedyna niedogodność, na jaką skazani są pasażerowie "osiemnastki". Przystanek znajduje się jednak w fatalnym miejscu i podczas deszczu pasażerowie muszę czekać na autobus, stojąc w błocie. Mieszkańcy Moczydła apelowali w tej sprawie wiele razy, zgłaszając problem zarówno do libiąskiego radnego, jak i bezpośrednio do zarządu ZK"KM". Wreszcie poskutkowało.
- Gdy tylko skończą się mrozy firma, zajmująca się remontami przystanków na zlecenie ZK"KM", wyłoży tam tzw. mini peron - mówi Marek Dyszy, przewodniczący zarządu związku komunikacyjnego. - Nie będzie to nic szczególnego, ale wybrukowanie tego miejsca powinno pomóc - dodaje Dyszy. Przewodniczący zaznacza, ze przystanek na Gromieckiej nie był uwzględniany w remontach, gdyż znajduje się w pasie drogi powiatowej i wiele procedur opóźniałoby tylko sprawę. Dlatego też zarząd zdecydował się uporać z problemem na własną rękę. - Tak jest po prostu łatwiej - podsumowuje Dyszy. Gdy tylko ustąpią mrozy i śnieg przestanie sypać na Gromiecką wkroczy ekipa remontowa. Szkoda jednak, że stanie się to dopiero, gdy poprawi się pogoda. Do tego czasu pasażerowie będą musieli uzbroić się w cierpliwość i nadal oczekiwać na autobus w kiepskich warunkach. Tym razem - w śniegu.
Radny Jan Zemirek podczas jednego z posiedzeń zarządu ZK"KM"