Zdobycie odpowiedniego kapitału na „rozkręcenie” firmy to podstawowy problem wielu przedsiębiorców. Banki zwykle wymagają, by firma działała na rynku przynajmniej pół roku albo rok.
W bankach są dostępne kredyty na działalność bieżącą dla nowych firm. Niestety, gdyby bliżej przyjrzeć się tym ofertom, to w wielu instytucjach młode przedsiębiorstwo odpada już na początku, bo nie ma funkcjonują jeszcze na rynku tak długo, jak marzyłoby się bankowi. Młode przedsiębiorstwa odbijają się od ściany 6 czy 12 miesięcy działalności, bo tylu zwykle wymagają banki. Trudno im się dziwić - wiele „start-upów” szybko kończy się fiaskiem, wizje przedsiębiorców są jeszcze niezweryfikowane przez rynek, więc zaangażowanie się banku w finansowanie takiej spółki byłoby zgoła ryzykowne. Banki dużo chętniej użyczą swoich kapitałów, gdy przekonają się, że firma daje sobie radę na rynku już przynajmniej od kilku miesięcy.
Jest jednak kilka wyjątków, tj. banków, które śmielej patrzą na finansowaniem działalności bieżącej nowej firmy. Np. Idea Bank czy FM Bank są w stanie udzielić „start-upowi” kredytu ratalnego, a mBank czy PKO Bank Polski - uruchomić dopuszczalne saldo debetowe. Trzeba jednak pamiętać, że banki nowej firmy nie udostępnią wysokich kwot- zwykle maksymalnie kilkadziesiąt tysięcy złotych. A także mieć na uwadze, że np. limity debetowe to rozwiązania oprocentowane na wysoki procent (obecnie oprocentowanie nominalne nie może przekraczać 16 proc. w skali roku).
Z pewnością prościej o finansowanie byłoby w instytucjach niebankowych, tj. w firmach pożyczkowych. Należy jednak zwrócić uwagę m.in. na wyższe koszty obsługi takich zobowiązań oraz wartościowe formy zabezpieczenia takich kredytów.
Nowe firmy powinny także pamiętać, że istnieje sporo programów dofinansowania dla nowych przedsiębiorstw czy „inkubatorów przedsiębiorczości”, dzięki którym można zgarnąć pieniądze na „rozkręcenie” swojego biznesu. Działają także m.in. fundusze poręczeniowe, z których pomocą znacznie łatwiej o finansowanie w sektorze bankowym.