Co roku mimo apeli o nie skakanie na tgz. "główkę" do wody, wielu młodych ludzi kończy z poważnymi urazami.
Nadchodzący weekend będzie w naszym regionie wyjątkowo upalny. Rzesze mieszkańców wybiorą się na odpoczynek na lokalne kąpieliska. Osobiście nie raz już byłem świadkiem jak grupa młodych chłopców chcąc zaimponować przed kolegami i koleżankami skacze do wody na główkę. To bardzo częsty widok na trzebińskim Balatonie. Niestety przykład idzie z góry, osoby starsze również uprawiają takie skoki do wody co gorsza po kilku piwach. Bez oswojenia z zimną wodą przy wysokiej temperaturze może nastąpić szok termiczny, może złapać ich skurcz lub mogą uderzyć głową o skały. To jeden skok jedna chwila, a konsekwencje tej decyzji mogą się ciągnąć całe życie, lub zakończyć w jednej chwili śmiercią.
Czy brakuje nam wyobraźni? Wydawać by się mogło, że media prowadzące kampanię na rzecz nie skakania do wody, a szczególnie do nieznanych akwenów gdzie nie mamy pewności co do głębokości dna spełniają swoją rolę. Otóż nie. Co roku coraz więcej ludzi szczególnie młodych przez taki skok, kończy ze złamanym kręgosłupem na wózku inwalidzkim. Bardzo dużo takich osób nie udaje się uratować i jest to ostatni ich skok w życiu.
Dlatego też proszę i apeluję, oszczędźmy sobie widoku karetki, czarnego worka i tragedii młodego człowieka i jego rodziny. Interweniujmy, zwracajmy uwagę, uświadamiajmy takim osobą, że nie warto, że jeden taki niewinny skok może zakończyć się wielką tragedią.
Już w ten weekend przy 30sto stopniowym upale na Balatonie, Kozim Brodzie, Zalewie Chechło, a także odkrytym basenie na Kątach każdy z nas będzie się chciał ochłodzić. Róbmy to, byle z głową i rozważnie. Mimo upałów zachowajmy zdrowy rozsądek, i główną zasadę "nie wchodzę po alkoholu do wody".
Grafika: Kampania "Płytka wyobraźnia"