Niewykluczone, że po nowym roku gęstość kursów niektórych linii autobusowych znacznie się przerzedzi. Stanie się tak, jeśli badanie napełnień potoków pasażerskich, które związek wykona w najbliższym czasie wykaże, że niektóre z linii są nierentowne i jeżdżą w prawie puste. Wbrew wcześniejszym planom, badaniem nie zajmie się, specjalizująca się w tej dziedzinie, firma. Wszystkie, które brane były pod uwagę, okazały się za drogie.

Zapytania o cenę skierowano do sześciu firm. Były to firmy "Trako" z Wrocławia, "Infobusy" z Bochni, "Silesia Transport" z Katowic, "Centropolis" z Jaworzna, "Via Vistula" z Krakowa oraz Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji RP, oddział Katowice. Ceny, jakie za wykonanie usługi, zażądały te firmy, okazały się dla związku zaporowe. Zarząd postanowił wziąć więc sprawę w swoje ręce i wykonać badanie własnym sumptem. Propozycje cenowe specjalistów kształtowały się w granicach kilkudziesięciu tysięcy złotych. - Zarząd zdecydował, że nie udzieliły zamówienia publicznego na wykonanie tych badań - mówi Marek Dyszy. - Podjęliśmy decyzję, że te badania przeprowadzimy po raz pierwszy sami, zlecając to osobom z zewnątrz - dodaje szef związku.

Do liczenia ludzi w autobusach związek zamierza zatrudnić od 10 do 15 osób. Ogłoszenia o naborze do pracy wiszą już w gablotach na przystankach. Dużych wymagań nie ma. - Wymagamy wykształcenia minimum zasadniczego. Później podpisujemy umowę o dzieło i tyle - mówi Dyszy i dodaje, że nie ma mowy o żadnym obijaniu się w pracy. Na każdym tymczasowym pracowniku będzie ciążyć odpowiedzialność cywilno-prawna. Każdy też otrzyma dokładną rozpiskę kursów oraz ankiety do wypełnienia. Szef związku liczy, że takim sposobem uda się badania wykonać za 8 -10 tysięcy złotych.

Przeprowadzone zostanie w październiku, gdyż, jak podkreślają członkowie zarządu, to najlepszy miesiąc na takie badania. - To miesiąc bez świąt, przerw w nauce szkolnej, zaczynają jeździć studenci i pasażerowie, którzy stale korzystają z komunikacji - wylicza przewodniczący. Po badaniach szefostwo związku zamierza wyciągnąć wnioski. - Można się spodziewać redukcji kursów- mówi Dyszy, dodając, że głównym celem jest dostosowanie podaży do popytu.