Chrzanów, Libiąż i Trzebinia będą musiały dopłacić do komunikacji zbiorowej więcej, niż pierwotnie zakładano. Okazuje się, że prognozowane wpływy z biletów okazały się zbyt optymistyczne i związkowi nie uda się wykonać planu budżetowego na ten rok w takim kształcie, jaki został założony. Już dziś wiadomo, że do wykonania planu brakuje ponad 600 tys.zł, a do końca roku pozostało jeszcze kilka miesięcy.
Na ostatnim posiedzeniu zarząd ZK"KM" podjął uchwałę o zmianie planu finansowego na 2012 rok. Wykonanie planu na poziomie 6 mln złotych stało się niemożliwe z powodu zbyt niskich wpływów z biletów. - W tamtym roku zamknęliśmy plan na poziomie 5 mln 400 tys. zł - wyjaśnia Marek Dyszy, przewodniczący związku. Szefostwo ZK"KM" założyło, że zmiany w cenniku odbiją się korzystnie na finansach związku. Plan jednak zawiódł i kwotę obniżono o 800 tysięcy.
Choć nie wspomniano o podwyżce cen biletów to finansową lukę trzeba będzie jakoś zapełnić. Dopłaty pochodzić będą z gminnej kasy. Trzy gminy muszą wyłożyć dodatkowe 276 tys. zł na dopłaty do związkowej kasy. Chrzanów zapłaci więcej o blisko 102 tys.zł, Libiąż - o 94 tysiące i Trzebinia o ponad 80 tys.zł. Z resztą deficytu związek poradzi sobie bez pomocy z zewnątrz. - Byłem przekonany, że niedobór wpływów z biletów zostanie pokryty z oszczędności, wynikających z korzystniejszej, niż była planowana, inflacji - mówi Marek Dyszy. - Niestety między tą kwotą, jaką udało się zaoszczędzić na komunikacji, a niedoborem ze sprzedaży biletów nie ma znaku równości - wyjaśnia szef związku. Co za tym idzie trzeba będzie zmniejszyć wydatki na komunikację o 650 tys. zł. Przewoźnicy zaś dostaną mniej o ponad 600 tysięcy.
Przewodniczący związku, szukając wyjaśnienia dla takiej sytuacji, sięgnął po statystyki. Z danych, jakimi dysponuje starostwo powiatowe w Chrzanowie wynika, że główni - jak zakłada ZK"KM" - użytkownicy komunikacji zbiorowej, czyli uczniowie, jeżdżą rzadziej. W 2008 roku autobusami podróżowało 4313 uczniów. W roku 2012 ich liczba zmniejszyła się do 3367. Drugim czynnikiem, o którym wspomina Dyszy, jest wzrost ilości zarejestrowanych w powiecie pojazdów. Tu zmiana jest o wiele bardziej znacząca. W ciągu ostatnich czterech lat liczba samochodów na powiatowych drogach zwiększyła się o ponad 160 procent. Wiele wskazuje na to, że lokalna komunikacja, która miała przejść prawdziwą rewolucję, wciąż jeszcze ma kłopoty.