O tym kto wchodzi w skład grupy inicjatywnej referendum, czy nie jest ono zemstą za decyzje podejmowane przez burmistrza Szczurka i czy inicjatorzy mają swojego kandydata na najwyższy urząd w gminie - między innymi o tych kwestiach rozmawiamy z Pełnomocnikiem Inicjatorów Referendum Mikołajem Reyem z Bolęcina.

 

Chrzanowski24.pl: - W piątek grupa inicjatywna złożyła wniosek rozpoczynający procedurę zbiórki podpisów pod wnioskiem o referendum dot. odwołania burmistrza Szczurka. Pan firmuje tę inicjatywę swoim nazwiskiem, jak liczni jesteście?

Mikołaj Rey: - Rozmowy o referendum toczyły się w gronie kilkunastu osób, jednak bezpośrednio kierujących akcją jest pięcioro. Poza mną, są to: Stanisław Antoń, Wanda Koszelnik, Sebastian Matyjaśkiewicz i Marek Pabis.

Wierzycie, że doprowadzicie do odwołania burmistrza Szczurka?

- Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że jest spore ryzyko, iż nasza akcja się nie powiedzie. Znamy przykłady podobnych referendów z całej Polski i wiemy, ze większość z nich się nie udała. Jednakże każda z tych spraw jest inna, nie warto więc patrzeć na to jak kończyły podobne wnioski w innych gminach, bo tu nie można zrobić prostego porównania.

Jednak nie stoicie przed łatwym zadaniem. Najpierw musicie zebrać blisko 3 tys. podpisów pod samym wnioskiem, jeśli Wam się to uda i do referendum dojdzie, będzie musiało w nim uczestniczyć ponad 5267 mieszkańców i na dodatek będą musieli oni opowiedzieć się za skróceniem kadencji burmistrza.

- Referendum jest instrumentem demokracji, warto więc z niego skorzystać. Z rozmów, z tego co można przeczytać na internecie wiemy, że grup niezadowolonych jest naprawdę sporo. Każdy więc będzie mógł wziąć los w swoje ręce i zamiast narzekać po cichu przekuć swoje niezadowolenie w akt wyborczy. Jeśli się nie uda, cóż, wtedy Ci wszyscy narzekający pod nosem będą mogli podziękować sobie i tylko sobie. Ale gdybyśmy nie wierzyli w to, że się uda, nie rozpoczynalibyśmy całej procedury.

Wśród licznych zarzutów stawianych burmistrzowi mówicie m.in. o niejasnych rozwiązaniach personalnych i nepotyzmie. Jednak poprzedni burmistrz Trzebini prowadził „politykę prorodzinną” na jeszcze większym poziomie i wręcz się tym chełpił sam siebie nazywając „dobrym wujkiem Adamem”. Wówczas Panu to nie przeszkadzało, mimo, że informacje o tym co wyprawia się w urzędzie wyciekały chociażby za sprawą Kataryniarza, który publikował swoje wpisy na Chrzanowskim24.

- Nie jest to główny zarzut wobec Stanisława Szczurka, jednak podejrzane decyzje personalne dot. chociażby powołania na pełnomocników swoich wyborczych przeciwników są przecież faktem. Głośnym echem odbiły się także wydarzenia na basenie, gdzie jest dwóch dyrektorów, w tym jedna z pań, powołana na to stanowisko niedawno, prowadziła burmistrzowi kampanie. Jeśli chodzi o poprzedniego burmistrza nie chciałbym się odnosić – nie śledziłem zbyt uważnie tego co wówczas działo się w urzędzie. Możliwe więc jest, że zatrudnienie w urzędzie spadło, jednak niejasna polityka personalna bez wątpienia ma przecież miejsce.

A nie obawia się Pan, że wniosek o referendum będzie traktowany przez ludzi jako zemsta za zabranie Panu prawa do dzierżawy miejsca pod tereny do organizacji zawodów pana klubu jeździeckiego? Przecież co najmniej jeszcze dwie osoby o których Pan wspomniał – Stanisław Antoń, ojciec dyrektorki basenu pozbawionej dotychczasowych kompetencji oraz Sebastian Matyjaśkiewicz, którego klub płetwonurków musiał wyprowadzić się znad Balatonu, mają interes w tym, aby odwołać Szczurka.

- Oczywiście, takie argumenty na pewno się pojawią i jestem na nie przygotowany. Pozwoli Pan, że nie będę wypowiadał się za pozostałych członków grupy inicjatywnej, tylko w swoim imieniu. W przypadku miejsca pod klub jeździecki nie ma w ogóle mowy o żadnej prywacie – to przecież w interesie społecznym jest, aby taki klub, do niedawna jedyny w Małopolsce zajmujący się dyscypliną WKKW, istniał i służył ludziom. Nigdy nie zarabiałem na organizacji imprez sportowych, wręcz przeciwnie – organizacja zawodów, w tym także ogólnopolskich, od zawsze oznaczały, że trzeba do tego dokładać. Dodatkowo, przecież szły w to także pieniądze publiczne, z naszych podatków. To nie jest kwestia moich ambicji, czy kwestia zarabiania, tu chodzi o interes społeczny – promocję gminy, miejsce, gdzie można fajnie spędzić wolny czas. Ze smutkiem z sąsiedniej działki patrzę na to co zrobili obecni użytkownicy z tym terenem – najlżej ujmując jest on zdewastowany.

Jednak Pan jest szefem klubu jeździeckiego, stracił Pan na tej decyzji…

- Klub działał w formie stowarzyszenia, którego jestem prezesem. Statut więc obliguje mnie do dbania o interes mojego stowarzyszenia. Upominam się o swój klub, o swoje stowarzyszenie, a władza w postaci burmistrza Stanisława Szczurka na to nie reaguje, nie traktuje nas jako partnerów.  
Podejście do przeróżnych organizacji jest właśnie wskaźnikiem tego jaka jest to władza.

No dobrze, załóżmy więc, że doprowadzacie do referendum i je wygrywacie, a werdykt jest wiążący. Co dalej? Będzie Pan kandydował na stanowisko burmistrza?

- Nie, nie rozważam swojej kandydatury na burmistrza. Mam co robić i jest to moją pasją. Oczywiście, jesteśmy poważną grupą, w związku z tym wiemy, że wcześniej czy później takiego kandydata będziemy musieli wskazać. Jednak na razie nic konkretnego nie jest w tej kwestii ustalone.  
Najważniejsze dla nas jednak na tym etapie jest uświadomienie, że potrzeba zmian w naszej gminie. Odwołanie obecnego burmistrza byłoby więc taką zmianą.

Macie już jakieś podpisy? Wiem, że dopiero zaczęliście, a sprawa dzięki naszej publikacji stała się powszechnie znana dopiero od sobotniego wieczoru…

- W tym momencie nie jestem w stanie powiedzieć ile podpisów już mamy.  Zbieranie dopiero wystartowało, jednak na pewno krzepiące jest, że od czasu, gdy o wniosku zrobiło się głośno trafiło do mnie mnóstwo maili w których prosi się nas o wskazanie miejsc zbiórki podpisów. O ilości podpisów będziemy więc na pewno informować na bieżąco.

 

Zobacz też: