Akcja zbierania podpisów w sprawie referendum o odwołanie burmistrza Trzebini, Stanisława Szczurka trwa już od pewnego czasu. Niektórzy zastanawiają się, do kogo trafią informacje o poparciu akcji i czy nie spowoduje to jakiś negatywnych konsekwencji. Czy słusznie?

- Zgodnie z obowiązującymi przepisami o ochronie danych osobowych, zebrane dane nie będą udostępniane ani w urzędzie miasta w Trzebini, ani też żadnym innym organie lokalnej władzy samorządowej - w ten sposób inicjatorzy zapewniają o poufności danych osób podpisujących się na liście. I choć lista osób popierających wniosek ma nie trafić do magistratu to okazuje się, że niektóre z list są publicznie dostępne i każdy ma wgląd do danych osób na nich podpisanych.

Od kilku dni w klatce jednego z trzebińskich bloków wisi taka lista. Kartka zawiera puste rubryki, w które mieszkańcy ręcznie wpisują swoje poparcie dla wniosku, uzupełniając również swoje dane. Są więc widoczne nazwiska, adres a nawet numer PESEL. Nie wiadomo, gdzie jeszcze znajdują się takie listy, ale taki sposób prowadzenia akcji wśród niektórych mieszkańców budzi mieszane uczucia. Zastanawiają się, czy aby upublicznianie takich danych jest zgodne z prawem i czy ktoś nie wykorzysta ich w złej wierze.