Niecały miesiąc, bo do 20 listopada potrwa zbieranie podpisów pod wnioskiem o zorganizowanie referendum w sprawie odwołania burmistrza Trzebini, Stanisława Szczurka. By doszło do referendum, organizatorzy muszą zebrać podpisy od minimum 10 procent osób uprawnionych do głosowania w gminie. W ostatnich wyborach do parlamentu łączna liczba mieszkańców uprawnionych do głosowania wynosiła dokładnie 28 345 osób. Co za tym idzie, można obliczyć, że by referendum doszło do skutku na listach pod wnioskiem podpisać się musi blisko 3 tysiące mieszkańców.

Jeden z inicjatorów przedsięwzięcia, Mikołaj Rey, jest zdania, że referendum dojdzie do skutku, bo osób, popierających inicjatywę przybywa. - W tej chwili pod wnioskiem o referendum podpisało się blisko 2,5 tysiąca osób, nie licząc list, które jeszcze nie spłynęły do nas od osób zbierających podpisy - wyjaśnia Rey.

Warto jednak zauważyć, że zebranie odpowiedniej ilości podpisów, a nawet zorganizowanie referendum nie oznacza jeszcze, że burmistrz będzie musiał ustąpić ze stanowiska. Referendum ważne jest bowiem wtedy, gdy do urn pójdzie 3/5 z głosujących, spośród tych, którzy uczestniczyli w wyborach burmistrza. Gospodarz miasta zostanie odwołany ze stanowiska tylko wówczas, jeśli głosów za będzie więcej niż przeciw.