Maciej Krytowski z Żarek, zawodnik Dom Bud Tigers - krakowskiej drużyny futbolu amerykańskiego został najlepszym punterem 2012 roku. 22-letni student mechaniki trafił tym samym do Top Ligi 2012 i podczas finału Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego, który odbył się 15 lipca na stadionie narodowym w Warszawie odebrał nagrodę z rąk Tommy'ego Wikinga, prezesa Międzynarodowej Federacji Futbolu Amerykańskiego. Teraz ma szansę zagrać z Amerykanami jako reprezentant drużyny europejskiej.
Jak się zaczęła twoja przygoda z tym sportem?
Chyba już w gimnazjum. Oglądałem wtedy amerykańskie filmy i fascynowali mnie ci zawodnicy, którzy byli mojej postury, ale bardzo sprawni. Podobnie jak ja. W liceum poznałem kolegę, który trenował futbol amerykański, ale to był taki czas, że dużo nauki, matura i te sprawy. Zdecydowałem, że nie będę dojeżdżać na treningi do Krakowa, zacznę gdy pójdę na studia. Tak też się stało. Zdałem testy sprawnościowe do drużyny i zostałem. I tak już trzy lata.
Dlaczego akurat futbol amerykański, a nie siatkówka czy koszykówka?
To coś innego. Trenowałem wcześniej przez sześć lat piłkę nożną, gram w ręczną, w siatkówkę i kosza. Futbol amerykański jest czymś specyficznym. Wszyscy myślą, że to jest typowy sport dla mięśniaków, co nie jest prawdą. Liczy się sprawność, ale też inteligencja. W ciągu sezonu ma się około 500 zagrywek, trzeba je wszystkie znać i mało tego, przewidywać zachowanie pozostałych zawodników.
Czyli warunki fizyczne nie mają kompletnie znaczenia, każdy może grać? Nawet jak się jest szczupłym i niewysokim ma się równe szanse z bardziej rosłymi zawodnikami?
Jasne. Ludzie, którym mówię, że gram w futbol amerykański, patrzą na mnie i mówią "O, to jak takim dużym trzeba być, żeby grać, to ja się tam nie pcham". To wcale nie tak. U siebie w drużynie jestem co prawda największy (198cm/120kg), ale mam kolegów którzy ważą jakieś 70 kg, mają nie więcej niż 170 cm i z powodzeniem grają. Oczywiście większe gabarty w tym sporcie są pomocne, szczególnie w defensywie. Tam gracze są zwykle podobnej do mnie postury.
Wystarczy przyjść na trening?
Tak. Aktualnie trwa rekrutacja, która ma na celu sprawdzenie, czy ktoś się nada. Liczy się przede wszystkim spryt, zwinność, szybkość no i trochę siły też trzeba mieć.
Siłę trzeba mieć, by się okładać? Podobno to brutalny sport.
No trochę brutalny. Okładać to może nie, ale faktycznie ciosy się zdarzają i to więcej niż w innych dyscyplinach. Jest to bardzo kontuzjogenny sport.
Wróćmy do grania. Masz już sukcesy - zostałeś najlepszym punterem. Co oznacza ten termin?
Punter to inaczej kopacz. Może ujmę to tak: w futbolu amerykańskim generalnie zasady są proste. W dużym skrócie jest tak, że zawodnik by zdobyć przyłożenie musi pokonać 10 jardów (ok.9 metrów) i ma na to cztery próby. Jak mu się nie uda, to trzeba kopnąć piłkę do drużyny przeciwnej - tym sie zajmuje punter. Grałem wcześniej dużo w piłkę nożną, więc całkiem nieźle mi idzie. No przynajmniej na tyle, by zostać docenionym w głosowaniu trenerów, z czego bardzo się cieszę.
Gdzie można cię zobaczyć?
Gram w krakowskiej drużynie Dom Bud Tigers. Najbliższy mecz, w jakim zagram będzie 11 sierpnia. To tzw.tryout, czyli test do meczu, który odbędzie się 1 września na stadionie narodowym. Zmierzą się w nim drużyna USA i reprezentacja europejska. Wysłałem zgłoszenie, dostałem się. Jak sie uda to zagram w reprezentacji Europy. Ostatni mecz finałów PLFA obejrzało 23 tysiące ludzi, więc zagrać przed taką publiką to jest coś.
Fot. Arch. Macieja Krytowskiego