W ostatnią środę mieszkańcy Libiąża zebrali się w strażnicy przy ulicy Andersa na Moczydle by dyskutować o nawiedzających od jakiegoś czasu okolicę, wstrząsach. Nie jest bowiem tajemnicą, że dzieje się tak za sprawą prac górniczych. Na spotkanie przybyła dyrekcja Zakładu Górniczego "Janina" w Libiążu, która wyjaśniała mieszkańcom, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy i czy mają się czego obawiać.

Spotkanie zainicjował radny Jan Zemirek, który wsłuchawszy się w narzekania mieszkańców, postanowił sprowadzić władze libiąskiej kopalni, by rozwiały niepokój. Z tej okazji w siedzibie OSP Moczydło pojawili się dyrektorzy i specjaliści z ZG "Janina" oraz władze miasta. Ze strony koncernu na pytania mieszkańców odpowiadali dyrektorzy Witold Kasperkiewicz i Marcin Nastawny, inżynier Adam Szkarłat i zastępca kierownika działu mierniczo - geologicznego Aleksander Waligóra. Urząd miasta reprezentował burmistrz Jacek Latko i jego zastępca Jarosław Łabęcki.

- Temat jest bardzo ważny - mówił burmistrz Latko. - Od pewnego czasu odczuwamy wstrząsy w części Żarek i Libiąża. Jest to związane z eksploatacją, prowadzoną przez kopalnię. Stąd dzisiejsza obecność jej władz, które stają twarzą w twarz z mieszkańcami, by odpowiedzieć na nurtujące ich pytania - rozpoczął spotkanie gospodarz miasta. Dyrektorzy przeprosili libiążan za uciążliwości, na jakie zakład naraża mieszkańców. - Są to skutki uboczne eksploatacji - mówił Witold Kasperkiewicz, dyrektor ds. technicznych ZG "Janina". - U nas te wstrząsy pojawiły się dopiero ostatnio, te które państwo odczuwali wcześniej, spowodowane były aktywnością innych kopalni, takich jak Czeczot, Piast czy Sobieski - dodał. Dyrektor wyjaśnił, że 5 grudnia ubiegłego roku "Janina" uruchomiła pierwszą ścianę w pokładzie 207 i od tego czasu zaczęły pojawiać się te niepokojące zjawiska.

- Są to wstrząsy górnicze, a nie trzęsienia ziemi - uspokajał inżynier Szkarłat. - W tej chwili obserwujemy co się dzieje. 1 marca w budynku parafii w Żarkach zamontowany został sejsmometr, który mierzy natężenie drgań skorupy ziemskiej - tłumaczył Szkarłat. Dodał tez że następnym krokiem będzie zakup akcelerometru, który będzie mierzyć skutki drgań na powierzchni. Kopalnia zamówiła też specjalistyczną aparaturę sejsmiczną, którą wykona Główny Instytut Górnictwa.

Po oficjalnym wystąpieniu władz kopalni z wypełnionej po brzegi sali na gości posypał się grad pytań. Warto dodać - pytań niełatwych. - Nie można w nocy spać, co ja mam zrobić, wyprowadzić się - pytała Danuta Kowalska, mieszkanka bloku przy ulicy Urzędniczej. Mieszkańcy zadawali mnóstwo pytań, dotyczących napraw szkód górniczych. Interesowało ich, kiedy mogą zgłaszać szkody, czy kopalnie będzie naprawiać, czy będzie wypłacać odszkodowania, czy można ubezpieczyć się od szkód, wreszcie czy da się jakoś to zjawisko zminimalizować. Każdy chciał dojść do głosu i opowiedzieć o swoich problemach. - Na wszystko są procedury w koncernie i nie chowamy głowy w piasek. Stoimy tutaj z państwem "face to face" - mówił Marcin Nastawny, dyrektor ds. pracy w PKW S.A. - Wydajemy w skali roku ponad 2 miliony złotych na szkody górnicze. Te pieniądze przecież nie trafiają gdzie indziej, jak do mieszkańców obszaru górniczego "Janiny" - przekonywał Nastawny.

Głos w sprawie zabrał też sam burmistrz. - Musimy rozdzielić dwie sprawy. Szkody górnicze to jest zupełnie co innego niż obecne wstrząsy - wyjaśniał burmistrz, który przyznał, że z wykształcenia jest geomechanikiem, pracował przez wiele lat na kopalni i sprawy szkód górniczych nie są mu obce. - Szkody górnicze następują po eksploatacji i wiążą się z osiadaniem terenu. Zupełnie czym innym są wstrząsy - tłumaczył Latko. Burmistrz podziękował mieszkańcom za przybycie i zaznaczył, że władze kopalni sprawę monitorują, chcąc znaleźć źródło problemu i zapobiegać, ale takiej sprawy nie da się załatwić z dnia na dzień. Zarówno władze ZG "Janina" jak i włodarze Libiąża podkreślali, że kopalnia jest integralną częścią miasta. - Libiąż nie może funkcjonować bez kopalni, ani kopalnia bez Libiaża, więc wszyscy staramy się żeby ta współpraca była jak najbardziej owocna i jak najmniej uciążliwa - podsumował Witold Kasperkiewicz.

Mieszkańcy Libiąża

od lewej: Aleksander Waligóra - zastępca kierownika działu mierniczo-geologicznego ZG "Janina", Marcin Nastawny, dyrektor ds. pracy ZG "Janina"

Witold Kasperkiewicz, dyrektor ds. technicznych ZG "Janina"

Od lewej: Jarosław Łabęcki - zastępca burmistrza Libiąża, Jacek Latko - burmistrz Libiąża, Adam Szkarłat - główny inżynier górniczy