Rozumiem, że zwykły prosty człowiek ma natychmiast biec do urzędu w którym napotka miliony okienek tzw. szykan jazdy sportowo-biurokratycznej i wymienić swoje BMW palące 7 litrów na Tata Nano palące 5 litrów, bo taką alternatywę daje piec na ekogroszek. Do takiego BMW możemy wlać olej po frytkach z Tesco i też poleci, chyba, że mamy nowszy silnik, wtedy nie radzę nawet biopaliwa (choćby ze względu właśnie na ochronę środowiska i protest przeciwko głodującej Afryce z tego powodu, a także wyrąb lasów pod rośliny do tej produkcji).

Poza tym taki klient urzędów, będzie musiał się w związku z niewielką dopłatą zgodzić na różne kontrole. 20 % może zejść w kosztach na samym ominięciu urzędów państwowych. Choćby przez zaoszczędzenie na paliwie i dojazdach. A ile nerwów? Tych kosztów nie da się policzyć na punkty lekarzy w NFZ.

Ekologiczność takich urządzeń również daje wiele do życzenia. Z informacji od osób, które weszły w ten interes z gminami w całym kraju okazuje się, że tylko na tym stracili, z wielu powodów. Bynajmniej nie wiem jak jest w powiecie chrzanowskim ,ale kalkulacja jest prosta. Promowanie takiej "alternatywnej" ekologii w innych gminach było zwykłym marketingiem na którym zarobiły firmy sprzedające piece pod pretekstem ekologii, a klienci nie mogą spłacić kredytów do dziś. Takie rzeczy się wymienia, ale gdy poprzedni piec rozsypał się w drobny mak. Pozostaje tez problem przebudowy komina dla nowoczesnych pieców, a tu koszty się podwajają.

Bierzemy teraz pod lupę źródła odnawialne.

Kolektor słoneczny to koszt 10 tysięcy złotych i zwrot kosztów otrzymujemy dopiero po około 10 latach. I mówimy tu o najtańszym rozwiązaniu z którego należy na zimę wylewać wodę.

Kolektor słoneczny wydaje się być z tego względu w ogóle nieopłacalny i być raczej alternatywą dla zapaleńców ekologii do których się też zaliczam, ale należy zachować tutaj rozsądek. Po 5 latach może spodziewać się tylko dokładania do takiego systemu na jego serwis. A jak ktoś wyjedzie w zimie na urlop i zapomni wylać wodę przed mrozami, będzie miał spory problem.

Gmina daje na tę alternatywę grzewczą 1500 zł na zachętę. Mój kolega, też ekolog więcej przepija w jeden dzień siedząc w knajpie dla lumpenproletariatu.

Kolektor słoneczny to fajna sprawa, ale nie przy eksploatacji. Trzeba się liczyć z wieloma problemami. Dla przeciętnie zarabiającego to raczej luksus jak basen w ogrodzie, gdzie wymiana wody to ogromne koszty.

Baterie słoneczne na które wszyscy czekają i liczą, są jeszcze całkowicie nieopłacalne i mało wydajne. Akumulatory, które muszą uczestniczyć w tym procesie są jeszcze bardziej szkodliwe dla środowiska niż CO2 z którym doskonale radzi sobie przyroda od czasów Big Bangu.

Zwolennicy spiskowych teorii mają w tej sytuacji prawo twierdzić, że od czasów genialnego Nikola Tesli, którego ponoć patenty wykupił kartel naftowy sprawa alternatywnej energii słonecznej zeszła na psy i władza świadomie blokuje rozwój tej technologii.

W obecnej sytuacji mówienie o jakiejkolwiek alternatywie dla węglowych pieców, które dymią, ale dają za tanie pieniądze to co ludzie najbardziej potrzebują, jest hipokryzją.

P.S.

Oby do wiosny, lub może uratuje nas ocieplenie klimatu przed zimowym dymem. Jedyną pomoc na jaką może liczyć prosty człowiek jest pomoc przyrody. Swoją drogą jakie i kogo wille na Hawajach zatopi ocieplenie klimatu?

Też się cieszymy, że mamy coraz więcej zwolenników ocieplenia klimatu, a nie samej teorii.