Dlaczego śmieci drożeją?

Brak przepisów o odpowiedzialności producentów wprowadzających na rynek produkty w opakowaniach, gwałtownie rosnąca stawka opłaty marszałkowskiej za składowanie odpadów, coraz większa ilość produkowanych w domach śmieci i wciąż niezadowalający poziom ich segregacji, omijanie obowiązujących przepisów przez część firm, a wreszcie zmiany prawa narzucające coraz to nowe i kosztowne wymogi w zakresie systemu selektywnej zbiórki i składowania odpadów – to wszystko sprawia, że od kilkunastu miesięcy mamy w całym kraju do czynienia z niepokojącym trendem, rosnącymi cenami za odbiór i zagospodarowanie odpadów.

Nowa stawka opłaty za odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych odbieranych od mieszkańców trzech gmin: Chrzanów, Libiąż i Trzebinia była nieunikniona. Rosnące z miesiąca na miesiąc koszty zmusiły Zgromadzenie ZMGK do podjęcia tej trudnej decyzji. Od 1 września zapłacimy 34 zł od osoby lub 30 zł w przypadku skorzystania z ulgi za kompostowanie. Podwyższona stawka dla tych osób, które nie będą wywiązywać się z ustawowego obowiązku segregacji wyniesie 68 zł miesięcznie.

- Mieszkańcy mogliby płacić zdecydowanie mniej za śmieci, gdyby w końcu zostały wprowadzone przepisy o tzw. rozszerzonej odpowiedzialności producentów. To od firm wprowadzających na rynek produkty w opakowaniach pobierane byłyby opłaty na sfinansowanie systemu segregacji odpadów, ich zbiórki i transportu. To przepisy unijne, które Ministerstwo Klimatu miało wprowadzić do lipca br. roku. Tymczasem nie przedstawiono nawet sensownych propozycji. Gdyby przepisy weszły w życie to sądzę, że moglibyśmy teraz nawet obniżać stawkę opłaty, a nie ją podnosić – mówi Przewodniczący Zarządu ZMGK, Arkadiusz Pypłacz.

I dodaje: - Niestety od kilkunastu miesięcy opłaty za śmieci rosną gwałtownie w całym kraju, nie tylko w naszym regionie. Patrzymy na to z niepokojem, bo zatrzymać ten trend może tylko gruntowna reforma systemu, przeprowadzona z poziomu ministerstwa i rządu. Dlatego wystąpiliśmy do Ministra Klimatu z apelem o niezwłoczne podjęcie działań w zakresie zmiany obecnych, niekorzystnych dla mieszkańców przepisów. O poparcie naszego apelu poprosiliśmy też posłów z ziemi chrzanowskiej oraz lokalnych radnych zasiadających w sejmiku województwa małopolskiego.

Więcej śmieci = wyższe opłaty

Brak przepisów o rozszerzonej odpowiedzialności producentów to jednak nie wszystko. Trudną sytuację w gospodarce odpadami pogarsza też Ministerstwo Środowiska, gwałtownie podnosząc stawkę tzw. opłaty marszałkowskiej, którą płaci się za każdą tonę odpadów zmieszanych przekazanych na składowisko. Obecnie za każdą tonę Związek płaci 270 zł. Dla porównania, w 2019 roku było to 170 zł za tonę, a w 2017 roku – 120 zł. Oznacza to, że w zaledwie 3 lata Minister podniósł opłatę o 225%!

Podkreślmy, że tylko w I półroczu tego roku odpady zmieszane odebrane od mieszkańców i przekazane na składowisko stanowiły aż 64% wszystkich odpadów.

Do tego dochodzi wyraźny wzrost ilości odpadów produkowanych w domach, jaki można zauważyć od początku tego roku. I to pomimo tego, że ubywa mieszkańców naszych gmin. Przynajmniej teoretycznie. Bo w praktyce epidemia koronawirusa spowodowała, że do domów rodzinnych wrócili studenci i osoby pracujące za granicą. W takiej sytuacji każdy właściciel nieruchomości ma obowiązek złożyć korektę deklaracji i podać faktyczną liczbę mieszkańców. Zrobiły to pojedyncze osoby.

W efekcie w I półroczu 2020 roku od mieszkańców odebrano: 11 823 tony odpadów zmieszanych, 2 536 tony odpadów segregowanych i 1 633 tony bioodpadów. Do tego m.in.: 919 ton odpadów wielkogabarytowych, 82,5 tony elektrośmieci oraz 85,6 ton opon. Do PSZOK mieszkańcy oddali kolejne 1 454 tony odpadów.

Rosnąca ilość odpadów to wyższe koszty, bowiem Związek płaci za każdą tonę odebranych i przekazanych do zagospodarowania odpadów. Natomiast mieszkańcy uiszczają stałą opłatę, niezależną od ilości wyprodukowanych śmieci. Rezultat jest taki, że tylko w I półroczu tego roku koszt odbioru, transportu i utylizacji wszystkich tych odpadów wyniósł 16 727 689 zł, podczas gdy wpłaty od mieszkańców to 12 278 384 zł. Przychody przestały więc pokrywać koszty, a system przestał być samowystarczalny.

Niestety gminy nie mają prawa do niego dopłacać. Takie ograniczenia do obowiązujących przepisów wprowadził ustawodawca. Skoro więc produkujemy coraz więcej śmieci, to trzeba za nie coraz więcej płacić. Koszt odbioru, transportu i oddania odpadów na składowisko to 91% wszystkich kosztów systemu.

- Czyli z każdych 34 zł opłaty, aż 31 zł pochłaniają właśnie koszty odbioru, transportu i zagospodarowania odpadów na instalacji! Dotyczy to zarówno odpadów zmieszanych, jak i segregowanych. Kolejne 4% to koszty utworzenia i prowadzenia PSZOK, ale bez kosztów odbioru odpadów z tych Punktów, ich transportu i przekazania na składowisko. Pamiętajmy też o tym, że teraz do każdej tony prawidłowo posegregowanych odpadów należy dopłacić, aby firmy recyklingowe w ogóle je przyjęły. To kolejna patologia tego systemu zafundowana przez rządzących w ostatnich kilku latach, z której mieszkańcy rzadko kiedy zdają sobie sprawę – dodaje Arkadiusz Pypłacz. I dodaje, że każda tona odpadów zmieszanych przyjęta przez ZGOK w Balinie kosztuje 390 zł netto za tonę.

Firmy poza systemem

Sposobem na obniżenie kosztów miało być wyłączenie od początku lutego z systemu firm, urzędów i innych nieruchomości niezamieszkałych. Ze złożonych deklaracji wynikało, że firmy produkują ok. 28% odpadów płacąc za nie – zgodnie z ustawą - nie więcej niż 5,90 zł za kubeł 120-litrowy, podczas gdy realna stawka dla tego typu nieruchomości jest kilkukrotnie wyższa.. Po czterech miesiącach od wprowadzenia tych zmian ilość odpadów spadła o… 11%.

- To może oznaczać, że firmy chcąc zaoszczędzić, sporą część firmowych odpadów oddają jako domowe. To tylko powiększa deficyt, bo wyłączenie firm z systemu spowodowało, że nie ma od nich opłat, a odpady w większości pozostały – tłumaczy Arkadiusz Pypłacz.

Dodatkowe koszty generuje także dostosowanie do ujednoliconych dla całego kraju zasad segregacji odpadów, czyli oddzielne gromadzenie bioodpadów. Do należności za zakup blisko 19 tysięcy pojemników o różnej pojemności należy doliczyć koszty odrębnego odbioru tych odpadów sprzed nieruchomości, ich transport oraz przekazanie na składowisko (tzw. zagospodarowanie).

To jednak nie koniec, bo na ostateczną wysokość opłaty wpływ mają też inne czynniki, m.in. brak konkurencji między firmami odbierającymi odpady, które mogą dyktować dowolne ceny, zbyt mała liczba składowisk i nakładane na nie coraz to bardziej rygorystyczne przepisy przeciwpożarowe czy dotyczące długości składowania poszczególnych frakcji, „zatkanie” rynku surowców wtórnych i dopłacanie do recyklingu, niska jakość segregacji oraz wzrost cen energii i kosztów pracy.

Jak ograniczyć wzrost cen?

Wychodząc od kwestii kluczowej, że system selektywnej zbiórki odpadów komunalnych musi się bilansować, to aby płacić mniej powinniśmy produkować mniej śmieci. Zdaje się, że do tego właśnie dążą obecni rządzący krajem. Poprzez podnoszenie opłat chcą niejako wymusić na mieszkańcach ograniczenie powstawania odpadów. Tego też oczekuje Unia Europejska nakładając na gminy obowiązek osiągnięcia w 2020 roku co najmniej 50-procentowego poziomu recyklingu odpadów komunalnych.

Żeby niwelować wysokość podwyżek, również Związek podejmuje kolejne działania na miarę swoich możliwości i kompetencji. Oszczędności ma przynieść zmiana struktury organizacyjnej oraz rezygnacja z jedynego w Związku stanowiska dyrektorskiego. Powołane w lipcu Ekopatrole to zespoły złożone z obecnych pracowników, którym dołożono dodatkowe zadania. Do pracy w tych zespołach nie zatrudniono nowych osób.

Działalność Ekopatroli już przynosi efekty. Kontrolowane są firmy i inne nieruchomości niezamieszkałe z indywidualnych umów, jakie od lutego powinni mieć zawarte z firmami odbierającymi odpady. Aby potwierdzić, że nie są to tylko fikcyjne umowy, sprawdzane są dowody zapłaty za odbiór odpadów. Każda stwierdzona nieprawidłowość będzie zgłaszana do organów ścigania (np. policji).

Ekopatrole sprawdzają też poprawność segregacji w nieruchomościach. Po stwierdzeniu braku segregacji wszczynane są postępowania o nałożenie na takie osoby podwyższonych opłat za odpady (pierwsze postępowania są już w toku).

Sprawdzane są też oświadczenia mieszkańców składane w PSZOK: czy właściciel danej nieruchomości złożył deklarację albo czy nie wskazał, że jest to nieruchomość niezamieszkana. Najwięcej prób obchodzenia przepisów jest jednak w sytuacji, gdy mieszkańcy zadeklarowali kompostowanie, a mimo to chcą oddać odpady zielone do PSZOK, czego robić nie można.

W końcu kontrolowana jest też prawdziwość danych wpisywanych do deklaracji (także w sytuacji, gdy takie sygnały docierają od mieszkańców). W tym celu Związek uzyskał dostęp do bazy PESEL Ministerstwa Cyfryzacji. Mając centralne potwierdzenie, liczba mieszkańców będzie weryfikowana dodatkowo na podstawie zużycia wody w danej nieruchomości.

Wyeliminowanie nieścisłości w deklaracjach co do faktycznej liczby mieszkańców sprawi, że za wyprodukowane przez takie osoby odpady nie będą płacić ci, którzy uczciwie wywiązują się z tego obowiązku. Jednocześnie należy pamiętać, że oświadczenie nieprawdy w deklaracji jest przestępstwem. Każde tego typu działanie mieszkańców mające na celu wprowadzenie w błąd, Związek jest zmuszony zgłaszać do organów ścigania.