Głośna melodyjka wokół cisza, chwila konsternacji, zakłopotanie właściciela szukającego swojej komórki i znowu cisza.

Zastanawiam się w takich momentach po co w kościele, kinie na wykładzie komuś włączony telefon komórkowy który swoim głośnym dzwonkiem wprawia w zakłopotanie swojego właściciela i jednocześnie rozprasza każdego w zasięgu jej dzwonka.

Siedzę sobie wraz z setką innych widzów na ciekawym filmie w kinie, mimo iż przy wejściu jest naklejka z prośbą o wyciszenie telefonów bądź ich wyłączeniu tuż po rozpoczęciu filmu rozlega się głośny dzwonek komórki, właścicielka szuka i szuka wreszcie wyciąga z dna torebki jasno świecący po sali ekranik i zamiast rozłączyć rozmowę lub wyjść rozpoczyna wesołą pogawędkę. Wreszcie zjawia się pracownik kina proszący milusińską o opuszczenie sali, wygwizdana pani wychodzi oburzona.

Chorzowskie planetarium. Tuż przed rozpoczęciem seansu pracownica planetarium prosi wszystkich uczestników o wyłączenie telefonów komórkowych, argumentuje iż sala jest tak dobrze wyciszona że wszelkiego rodzaju szepty lub dzwonki będą bardzo dobrze słyszalne na jej drugim końcu oraz panujące idealne zaciemnienie w celu dobrej obserwacji nieba (sufitu) przy świecącym ekranie komórki będzie bardzo nieprzyjemne dla oczu dla pozostałych uczestników. Rozpoczyna się pokaz galaktyki, prowadzący pokazuje wskaźnikiem świetlnym gwiazdozbiory, wszyscy oglądają w ciszy i z zaciekawieniem. Nagle głośny ryk (dosłownie) bardzo specyficznego dzwonka udającego silnik samochodu? I pan szukający telefonu, przerwany seans, zapalone światło, i obsługa wypraszająca awanturującego się pana z sali.

Mógłbym dużo takich przykładów tu wypisać. Rzadko się zdarza żeby ktoś kulturalnie przeprosił za zaistniałą sytuację po czym telefon wyłączył. Skąd ta agresja? Wyobraźmy sobie że jesteśmy w firmie na spotkaniu bądź z przyjaciółmi na kolacji. Nagle dzwoni nam telefon, właściwie to można powiedzieć, że od towarzystwa zależy co sądzi o odbieraniu telefonu ale czy przerwana w pół słowa rozmowa na rzecz odebrania telefonu nie będzie wyglądała na brak szacunku do współrozmówców?

Kilkakrotnie spotkałem się także z pretensjami że nie odebrałem telefonu bo byłem po za zasięgiem, bo prowadziłem samochód a nie miałem zestawu głośno-mówiącego lub byłem na ważnym spotkaniu. Pytanie czy telefon ma być smyczom za pomocą której pracodawca próbuje mnie ściągnąć? Nie, zawsze odbieram - tylko wtedy kiedy mam ku temu możliwości, nie inaczej.

Pamiętacie lata 90-te. Jakoś nie przypominam sobie aby w szkołach czy w pracy ludzie korzystali z komórek, i co? Jakoś dało się żyć. Oczywiście mógłbym wymienić ile razy komórka bardzo mi pomogła, bo awaria samochodu, bo spóźnienie na spotkanie o pracę, bo pilne wezwanie pomocy do wypadku, zgoda. To jedno z ważniejszych osiągnięć w ostatnich latach. Pamiętajmy jednak także że nie wszyscy w zatłoczonym do granic możliwości busie muszą wysłuchiwać jak to pani Jola przez pół dnia szukała klipsa który spadł jej na wycieraczkę w samochodzie przystojnego pana Jerzego, nie każdy także zatrzyma się w miejscu jadąc na stoku na nartach przed panią w różowym która na środku stoku zdecydowała się odebrać telefon i urządzić sobie pogawędkę.