Nowi włodarze Trzebini i Kalwarii Zebrzydowskiej oraz starosta olkuski dali przykład swoim kolegom z innych gmin, jak należy podchodzić do publicznych pieniędzy. Sami postanowili obciąć swoje pensje. Niektórzy zapowiadają też cięcia urzędniczych etatów.

Największych zmian mogą się spodziewać trzebinianie. Urząd miasta i gminy jest najdroższym w utrzymaniu wśród urzędów gmin Małopolski zachodniej. Pracuje w nim aż 196 osób. Także radni nie oszczędzają. Mają po ponad 1300 złotych miesięcznie diet, a przewodniczący 2064 złote. Za poprzedniego burmistrza Adama Adamczyka zatrudnienie w urzędzie wzrosło o kilkanaście stanowisk. - Ja wujkiem Adamem nie będę - jasno stawia sprawę Szczurek, nowy burmistrz Trzebini. To biznesmen, który w piątek został zaprzysiężony na to stanowisko. Już zapowiada oszczędności. Na początek zwolni kilku pracowników.

- Optymalne zatrudnienie to 160 osób. Więcej w tak dużej gminie jak Trzebinia nie potrzeba - wyjaśnia stanowczo burmistrz. Odejść mają ci, którzy dopracowali się emerytur. Burmistrz nie wyklucza jednak pojedynczych likwidacji stanowisk. - Wyborcy dali mi zielone światło do realizacji mojego programu. Przede wszystkim chodzi mi o wzrost dochodów i zbilansowanie wpływów i wydatków. Zaczynam od siebie - wyjaśnia burmistrz Szczurek.

Już ograniczył o jeden etat liczbę swoich zastępców. Teraz w Trzebini jest jeden wiceburmistrz. Poprzedni burmistrz zarabiał 13 650 złotych brutto. - Moja pensja i mojej zastępczyni będą wyraźnie niższe - zapowiada burmistrz. Na razie nie chce zdradzać szczegółów, by jak mówi, nie rzucać słów na wiatr. Zapewnia jednak, że słowa dotrzyma.

Chce się też zwrócić do radnych z prośbą o obniżenie ich diet. Sam przez 8 lat sprawowania mandatu radnego wszystkie diety przekazywał na cele społeczne, bo dla niego bycie radnym to nie sposób na dorabianie się, lecz praca na rzecz innych.


Źródło:

tekst: Małgorzata Gleń