Biletomat w środku autobusu - to już wkrótce może stać się rzeczywistością dla mieszkańców powiatu chrzanowskiego, którzy nie zdążyli się zaopatrzyć w bilet przed wejściem do autobusu. Jak zapewnia Marek Dyszy, przewodniczący zarządu ZK"KM", pojawienie się takich urządzeń w autobusach zaczyna nabierać realnych kształtów. - Warunkiem jest przyjęcie przez marszałka województwa mojego wniosku o obniżenie pułapu wymaganej minimalnej kwoty, warunkującej przystąpienie do projektu (finansowego ze środków z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013). Minimalna suma wymagana to 4 mln zł, ja wnioskuję o obniżenie jej do 1 miliona - tłumaczy Dyszy. - Firma konsultingowa, która zgłosiła się do nas, podpowiada takie rozwiązanie. Niewykluczone, że ma jakieś doświadczenie w tym zakresie - dodaje przewodniczący. Automaty miałaby pojawić się wówczas nie tylko w autobusach, ale i na większych przystankach, będących głównymi punktami przesiadkowymi. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem jest szansa na rozpoczęcie zadania jesienią tego roku.
Takie rozwiązanie spodobałoby się zapewne tym, którzy narzekają na zbyt wysokie opłaty manipulacyjne podczas sprzedaży biletów przez kierowców. Podczas lutowej sesji rady miejskiej, chrzanowska radna - Agata Szuta zastanawiała się, ile pieniędzy wpłynęło z tytułu opłat manipulacyjnych do budżetu związku. - Związek nie korzysta z tego tytułu - odpowiada Marek Dyszy. - Opłata ta w całości przekazana jest na wynagrodzenie dla kierowcy. To taka gratyfikacja pieniężna za to, że kierowca jest jednocześnie bileterem - dodaje szef ZK"KM". Wyjaśnia on też, że intencją takiego zabiegu jest wskazanie pasażerowi, że ma obowiązek zaopatrzyć się w bilet przed wejściem do autobusu. - Ta opłata funkcjonuje od dawna. Szkoda, że nikt nie zauważa plusów komunikacji tylko stale szuka czegoś, co jest kontrowersyjne - mówi Dyszy. Przewodniczący podkreśla również fakt, że choć w niektórych miastach nie ma takich opłat to jednak kierowca jest wyposażony w bilety wyłącznie najwyższego nominału.
Kontrowersji wokół biletów nie brakuje. Organizator lokalnej komunikacji przypomina, że dla tych, którzy nie chcą dopłacać do biletu u kierowcy stworzony został tzw. MoBilet, czyli bilet kupowany za pomocą sms-a. - Do końca stycznia zarejestrowało się 260 użytkowników - informuje Dyszy. Przyznaje, że to niewiele, biorąc pod uwagę ponad 20 tysięcy pasażerów podróżujących komunikacją miejską. Dyszy zaznacza jednak, że tendencja jest rosnąca. Wpływy miesięcznie oscylują wokół sumy rzędu 700 złotych. Zarząd związku ma rozległe plany dotyczące ułatwień w dostępie do biletów. Stworzenie alternatywy dla kupna biletu u kierowcy może być znaczącym krokiem na przód. Jednak, by przekonać się o tym - czy pomysł się sprawdzi i czy w ogóle dojdzie do skutku - przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.