Część przedsiębiorców z trzebińskiego rynku nie daje za wygraną. Tym razem postanowili ostro zareagować na nieustępliwość burmistrza względem, między innymi, reorganizacji ruchu w ścisłym centrum miasta. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy zamierzają zebrać podpisy, pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania trzebińskiego włodarza. Ich zdaniem Stanisław Szczurek nie wywiązał się z obietnic, dotyczących ruchu w centrum.
Zdaniem osób, prowadzących biznes w centrum miasta - od czasu rewitalizacji rynek umiera. - Burmistrz tego nie widzi, że coraz więcej sklepów jest zamkniętych, klientom nie chce się tutaj przyjeżdżać, bo nie mają nawet gdzie stanąć - mówi Alicja Wójcik, właścicielka sklepu obuwniczego "Beta", który istnieje od 20 lat. - Nie ma dialogu między nami, a burmistrzem - tłumaczy kobieta. - Z chęcią podpiszę się pod takim wnioskiem - dodaje.
Rewitalizacja rynku dała się we znaki także Jackowi Gniewkowi, trzebińskiemu fotografowi, który zmienił lokalizację, gdyż jak mówi - przestało to być ekonomiczne. - Myślałem, że po rewitalizacji - jak sama nazwa wskazuje - rynek się ożywi, będzie fajnie. Jest zupełnie odwrotnie - mówi Gniewek. - Zamiast preferencyjnych czynszów mamy podwyżki i zakaz ruchu. W jaki sposób to ma ożywić centrum - pyta fotograf.
Nie wiadomo na razie na jakim etapie jest realizacja. Pewne jest, że część przedsiębiorców wciąż próbuje walczyć o lepsze warunki. Wielu z nich, wynajmujący lokale od gminy, musiało przenieść się w inne miejsce. Czynsz okazał się zbyt wysoki. W rynku znajduje się obecnie zaledwie kilka sklepów i aż kilkanaście banków. Ci, którzy nie zamierzają rezygnować i likwidować bądź przenosić działalności, zapowiadają, że nie ustąpią. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, by doszło do referendum w ciągu dwóch miesięcy pod wnioskiem musiałoby się podpisać co najmniej 10 procent osób uprawnionych do głosowania w gminie.
Czy czarne chmury nadciągają nad urząd burmistrza?
Od pewnego czasu takich witryn przybywa w rynku
Współpraca: M. Jastrzębska