Od 12 lat w Polsce obowiązuje przepis, który mówi o tym, że rowerzystom za jazdę pod wpływem alkoholu grozi już nie grzywna, a nawet rok pozbawienia wolności. Jazda "po kilku głębszych" kwalifikowana jest bowiem jako przestępstwo, nie zaś - jak wcześniej - jako wykroczenie. Takie zaostrzenie kary za jazdę po pijanemu miało być batem na tych, którzy nie wahają się w stanie upojenia wsiadać na jednoślad.
W poniedziałkowym wydaniu "Rzeczpospolitej" mogliśmy się dowiedzieć, że prokurator generalny, Andrzej Seremet złożył w Ministerstwie Sprawiedliwości projekt zmian w kodeksie karnym. Propozycja prokuratora mówi o tym, by znów za jazdę rowerem nietrzeźwemu groziła tylko grzywna. Inaczej, gdy cyklista pod wpływem alkoholu spowodowałby wypadek. Wtedy odpowiedziałby jak za przestępstwo. Pomysł poparł minister spraw wewnętrznych, Jacek Cichocki, który zapowiedział, że poprze inicjatywę Seremeta i będzie w tej sprawie rozmawiać z ministrem sprawiedliwości, Jarosławem Gowinem.
- W więzieniach są obecnie 5024 osoby skazane za jazdę rowerem po pijanemu. To tylko o 626 mniej niż kierowców samochodów. Miesięczne utrzymanie więźnia to koszt ok. 2,5 tys. zł - podaje portal Interia.pl. Stąd tez pomysł, by zaoszczędzić na karaniu pijanych cyklistów, których jedynym przewinieniem była jazda pod wpływem alkoholu.
W powiecie chrzanowskim w 2011 roku było 727 kolizji i wypadków. Rowerzyści brali udział w zaledwie 12 z nich. Jeśli idzie o pijanych kierujących to ubiegłoroczne statystyki policyjne mówią o zatrzymaniu 512 nietrzeźwych kierowców. - Zdecydowana większość wszystkich kierujących to mężczyźni, kobiet jest zdecydowanie mniej - mówi asp. szt. Robert Matyasik, rzecznik prasowy KPP w Chrzanowie. Nietrzeźwi w 2011 roku kierowali najczęściej rowerem, motorowerem, motocyklem i samochodem. Zdarzały się przypadki, gdy pijani kierowcy prowadzili quada, autobus, busa, a nawet koparko - ładowarkę.
Rekordzista wśród pijanych rowerzystów miał we krwi ponad 3,3 promila alkoholu.