Wydaje się, że kanalizacja to dziś podstawa. Wciąż jednak wielu mieszkańców nie czuje potrzeby przyłączenia się do miejskiej sieci kanalizacyjnej. Niektórzy z nich za nic mają zapisy w regulaminie o utrzymaniu porządku i czystości w gminie. Pozbywają się nieczystości w sposób niezgodny z prawem. Pozostałych to razi. Taka sytuacja miejsce ma w Libiążu.

Choć miejska sieć kanalizacyjna powstała cztery lata temu to do dziś wiele osób nie przyłączyło się do niej. Zaledwie 60 procent osób, które mają taką możliwość, skorzystało z niej. Włodarze miasta zapowiadają, że opieszałość mieszkańców będzie karana. - Przeprowadzamy kontrole wśród mieszkańców - mówi Jarosław Łabęcki, wiceburmistrz Libiąża. Burmistrz tłumaczy, że przedstawiciele urzędu miasta w towarzystwie policjantów prowadzą kontrole. - Sprawdzamy, czy mieszkańcy mają uregulowane sprawy związane nie tylko z kanalizacją, ale też wywozem nieczystości czy rejestracją psa - tłumaczy Łabęcki.

Jeśli kontrolowana osoba nie przedstawi odpowiednich kwitów musi liczyć się z karą. - Będą upomnienia i mandaty - zapowiada wiceburmistrz i dodaje, że w gminie jest wciąż bardzo dużo osób które nie chcą się podłączyć do sieci kanalizacyjnej. - Muszę jednak przyznać, że coraz więcej osób zaczyna uświadamiać sobie, że jest to faktycznie najtańszy sposób - mówi wiceburmistrz. Łabęcki podkreśla, że kontrole są cały czas przeprowadzane. Szczególnie, że kanalizacja sfinansowana została z Funduszu Spójności i budżetu gminy. W przypadku nieosiągnięcia planowanego efektu ekologicznego, Komisja Europejska może nawet cofnąć gminie dofinansowanie.