Z coraz większą trwogą spoglądam na comiesięczne raporty dotyczące sprzedaży gazet w wersji papierowej. Dzisiejsze dane, ukazujące drastyczny spadek sprzedaży nawet w segmencie tabloidów, nie są niczym nowym – z miesiąca na miesiąc Polacy kupują coraz mniej papierowych dzienników, tygodników i miesięczników. Kończy się dla nas pewien etap, tej tendencji już nikt nie zatrzyma.

Piszę te słowa z prawdziwym żalem, bo mimo młodego wieku pamiętam okres, kiedy wiodące polskie opiniotwórcze dzienniki (i z lewa i z prawa) miały nakład rzędu 800 tysięcy (chwilami dochodząc do miliona) i można było je kupić za 1,50 zł. Dziś, w czasach brutalnie dobitego przez Kurkiewicza „Przekroju” (obecnie chyba nawet „Parafialnik”, pismo wydawane przez moją parafię w Chrzanowie, cieszy się większą popularnością), krążących w branży informacjach o zaprzestaniu wydawania papierowej „Wyborczej”, uczynienia z „Newsweeka” tygodniowego tabloidu i wykupowania udziałów w „Gazecie Polskiej” przez jedną z partii politycznych wspomnienie rynku prasy sprzed 10 lat jawi się jako prawdziwa arkadia.

Jeszcze dramatyczniej wygląda sytuacja na rynku prasy lokalnej – ostatnie podsumowanie półrocznej sprzedaży pokazuję, że w najbliższym czasie jeden z regionalnych tytułów grupy Polskapresse – „Gazeta Krakowska”, lub niedawno przejęty przezeń „Dziennik Polski” zniknie jako samodzielny byt. Połączenie działów mutacji lokalnych i łączenie redakcji w centrali dzienników na krakowskiej Alei Pokoju świadczy bezsprzecznie o tym, że już w najbliższym czasie jeden z tych dwóch tytułów po prostu zaniknie. Tak jak znikło „Życie Warszawy”, stając się wkładką do stołecznej „Rzeczpospolitej”, by po kilku miesiącach stać się już tylko jednym z działów tego dziennika i portalem internetowym.

Podobny los w najbliższym czasie czeka zapewne doskonałą część pikujących w sprzedażowy dół lokalnych tygodników i miesięczników, już dziś funkcjonujących niemal wyłącznie dzięki stałym dochodom z wykupywania przez lokalne samorządy, zmuszanych do tego na mocy różnych ustaw, płatnych obwieszczeń o przetargach, obwieszczeniach i licytacjach. Warto pamiętać, że dla tych najmniejszych gazet strata każdego czytelnika jest w dłuższej perspektywie odczuwalna znacznie bardziej niż dla wielkich koncernów mających bogate portfolio tytułów.

Jaki jest powód śmierci papierowej prasy? Eryk Mistewicz wraz z chórem medioznawców zapewne zakrzyknęliby, że coraz mniej uzasadnione wydaje się płacenie za informacje z wczoraj (z tamtego tygodnia, z ubiegłego miesiąca), kiedy świat pędzi tak szybko, a informacje w erze Facebooka i Twittera za darmo można mieć niemal w czasie równoległym. Czy więc internet zastąpi papier? Na pewno i to szybciej niż się tego spodziewamy. Czy gazety znikną? Zapewne pozostaną w swoich nowych e-wcieleniach lub w wersjach ekskluzywnych i drogich – papierowych, stając się bardziej gadżetem, niż źródłem informacji. Bo źródło najszybszych i najbardziej wartościowych informacji już teraz jest niemal wyłącznie w internecie. I tego już nikt nie zmieni.

Adrian Gaj - dziennikarz portalu Chrzanowski24.pl, działacz społeczny, twórca organizacji pozarządowych, miłośnik literatury. Wywalczył zniżki dla licealistów w ZK"KM", stworzył Majową Zbiórkę Książek. Uważa, że nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko takie, za które jeszcze nikt porządnie się nie zabrał.