W zeszłym tygodniu w sobotę, tak niefortunnie wskoczyłem do basenu, że stłukłem sobie całą stopę, chodzenie nie wchodziło w grę. W niedzielę rano oczywiście zadzwoniłem do Przychodni na Oś. ZWM, powiedziałem co się stało jakie mam dolegliwości. Niestety miła Pani doktor od razu powiedziała że ona nic tu nie poradzi ( nie widząc mnie), odesłała mnie od razu na pogotowie. Dzwonie na 999, przedstawiam całą sytuację i co?, i oczywiście pytanie czy mam czym dojechać, mówię że nie. Dyspozytorka mówi że oni też karetki nie wyślą bo to nie jest zagrożenie życia. Ok podzwoniłem po rodzinie, znalazłem transport, pojechałem. Podjeżdżam pod wejście, stoi Pani pielęgniarka na fajeczce, pytam gdzie mam się udać, wskazuje mi palcem miejsce gdzie stoi wózek którym mam oczywiście sam sobie dojechać a jakże ... dobrze że miałem w odwodzie rodzinę. Zapchano mnie na miejsce, stoję i grzecznie czekam bo w pokoju za szybami trwa dyskusja przy kawie i ciastku, odczekałem swoje i w końcu pojawiła się "piguła", zapytała co i jak, wzięła moje dane, wręcza mi skierowanie na rtg, i co? i znowóż wskazuje mi drogę palcem gdzie mam się udać sam. Mam oczywiście "obsługę wózka-rodzinę", robię rtg i dalej na wózek i do lekarza ze zdjęciem.

Pytam więc:

- jakie mają obowiązki pielęgniarki obsługujące SOR Chrzanów

  • kawa, herbata, ciastka?

- dlaczego muszę sam na własną rękę organizować sobie transport

  • nie mam samochodu
  • na taxi mnie nie stać

- dlaczego w Przychodni ZWM odsyłają pacjentów nie widząc ich

- na co idą moje składki

Oczywiście od lekarza po L4 do miłych pielęgniarek, musiałem udać się sam, nikt nie spytał czy mam czym wrócić ... bo po co.