Trzebiński przewoźnik planuje w połowie 2011 roku wymienić prawie wszystkie autobusy na nowszy model. Ma być wygodnie i bezpieczniej. Czekamy z niecierpliwością.


Ubiegłotygodniowy pożar chrzanowskiego autobusu nie był jedynym w historii lokalnego przewoźnika. Podobny incydent miał miejsce przed rokiem na trasie w kierunki Libiąża. Na szczęście w obu przypadkach nikomu się nic nie stało, jednak strach wśród pasażerów pozostał.
Specjalnie dla Czytelników "Gazety Krakowskiej" odsłaniamy kulisy poniedziałkowego zajścia, zdradzamy przyczyny pożaru i sprawdzamy, jak firma przewozowa Transgór, obsługująca chrzanowską komunikację miejską, zamierza poprawić bezpieczeństwo podczas jazdy.
- W powiecie jeździ 48 naszych wozów. Wszystkie mają aktualne badania techniczne. Ponadto raz na dwa miesiące są kompleksowo sprawdzane w warsztacie przez naszych mechaników - przekonuje Józef Tomasik, dyrektor trzebińskiego Transgóru.
To nie uspokaja jednak pasażerów, który tamtego felernego dnia jechali linią 349 z Czyżówki do Trzebini.
-Przecież w każdej chwili mogło nas wysadzić w powietrze. To autobusy na gaz. Tragedia była naprawdę blisko - przekonuje Krzysztof Kozub z Czyżówki. Boi się, że sytuacja może się powtórzyć.
Józef Tomasik twierdzi, że przyczyną poniedziałkowego pożaru było najprawdopodobniej zwarcie w instalacji rozrusznika.
- To autobus marki Volvo zasilany sprężonym metanem - informuje Tomasik. Przekonuje, że tego typu wozy są o wiele bardziej odporne na ewentualny wybuch, niż te zasilane olejem napędowym.


Transgór ma 48 autobusów które jeżdżą po powiecie chrzanowskim. Najnowsze mają po 10 lat.


Przyznaje, że w połowie 2011 roku butle gazowe w chrzanowskich autobusach nie będą już nadawały się do użytku.
- Nie opłaca się kupować nowych, bo ich koszt dla jednego pojazdu to aż 50 tys. zł. Lepiej zainwestować w nowsze autobusy - zauważa Tomasik. W przyszłym roku zamierza wymienić prawie cały swój tabor.
Krzysztof Miśkowiec z Transgóru przypomina, że w tym roku firma wymieniła już osiem autobusów na nowsze z 2000 roku.
- Niestety pożary autobusów zdarzają się wszędzie, w całej Polsce i na świecie - zauważa Miśkowiec.
Autobus lini 349, który wiózł przed tygodniem pasażerów z Czyżówki do dworca PKP w Trzebini stoi obecnie w basie. Specjaliści ocenili, że jego naprawa będzie kosztować około 20 tys. zł. Pojazd najprawdopodobniej już nigdy nie wyruszy w trasę po Trzebini, bo naprawa jest dla firmy nieopłacalna.
Jak ustaliła "Gazeta Krakowska", podróżni korzystający z usług miejskich przewoźników mogą mieć wpływ na stan autobusów. Jeżeli zauważycie, że któryś z nich ma usterkę (mogą to być niesprawne światła, łyse opony dziury w karoserii lub inne awarie), powinniście to zgłosić policji.
- Wystarczy zadzwonić na numer komendy policji w Chrzanowie (32 624 62 00 lub 32 624 62 55) lub osobiście przyjść do komisariatu, a my niezwłocznie zjawimy się i skontrolujemy pojazd - zapewnia Jarosław Dwojak z chrzanowskiej policji.
Piotr Marchewka z chrzanowskie Stacji Kontroli Pojazdów podkreśla że badania techniczne autobusów powinny być przeprowadzane co pół roku.
- Jeśli policja odbierze dowód rejestracyjny pojazdu wówczas należy je wykonać niezwłocznie - informuje Marchewka.
Jeśli macie zastrzeżenia do sprawności technicznej chrzanowskich autobusów, którymi podróżujecie, dzwońcie do redakcji "Gazety Krakowskiej" (32 623 95 15).
Zbadamy to!

 

Źródło:

tekst i zdjęcie: Magdalena Balicka