Chcę pomóc tej ziemi bom synem Chrzanowa

Udowodnię pracą to nie są czcze słowa

Będę wspierał ludzi i służył im radą

Brzydzę się korupcją i inną zdradą

Mam serce otwarte dla każdego człowieka

Niech głosuje na mnie to go dobro czeka

Nasze Towarzystwo to uczciwi ludzie

Wiedzą co to praca bo wyrośli w trudzie.

Dziś, Szanowne i Szanowni, pobawimy się w analizę i interpretację tego poetyckiego tekstu wywodzącego się z nurtu tzw. „prymitywizmu chrzanowskiego” („trzebińskim” zajmiemy się kiedy indziej), za którego wspieranie i współtworzenie autor powyższych słów – chrzanowski radny oraz Prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Chrzanowskiej Wiesław Bytomski jest moim typem do Literackiej Nagrody Ziemniaka z Ziemi Cabańskiej. Ale grafomania grafomanią, kompromitacja wrzuceniem czegoś takiego na własną stronę kompromitacją, lecz nam nie może uciec cel dzisiejszej publikacji, czyli odpowiedź na pytanie, które samo ciśnie się na usta – „Co chrzanowski Petrarca miał na myśli”? I by nie tracić czasu od razu przejdźmy do konkretów, bo dobro społeczne, jak zapewnia na własnej stronie, jest najważniejsze. A tekst ten olbrzymim dobrem społecznym wszakże jest.

Chcę pomóc tej ziemi bom synem Chrzanowa/Udowodnię pracą to nie są czcze słowa – w dwuwersie tym, z rymem typu częstochowskiego, podmiot, bez wątpienia członek Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Chrzanowskiej (zwany dalej na użytek felietonistycznej formy tego tekstu Poetą Ziemniakiem) zapewnia, że pomoże i że nie są to czcze słowa.  Pomoc ziemi (TEJ Ziemi?), zapewne się odbywała na działce Poety Ziemniaka, bo przecież nie na sesji Rady Miejskiej w Chrzanowie, na co dowodem historyjka ukazująca „że to nie są czcze słowa” opowiedziana mi przez pewnego chrzanowskiego urzędnika. W skrócie: Ziemniak poruszony krzywdą lokalnych sklepikarzy i mieszkańców sprzeciwiał się budowie marketu na os. Północ. W dukanym przemówieniu mówił, że skandal, że granda, że Targowica. Szybko zapał rewolucyjny Poety Ziemniaka ugasił jednak facet z rady rzeczonego osiedla, który oświadczył, że mieszkańcy głosowali za marketem na posiedzeniu, na które został Ziemniak zaproszony, ale jako jedyny się nie zjawił. A dlaczego się nie zjawił? Śmiecie pytać Drogie i Drodzy – o ziemię przecież dbał, na działeczce zapewne!

Będę wspierał ludzi i służył im radą/Brzydzę się korupcją i inną zdradą – kolejny wiele mówiący dwuwers z nieco już lepszym rymem. O wspieraniu ludzi przez wszystkich Ziemniaków możnaby wiele i długo, ja jednak ograniczę się do jednego przykładu. Wieść międzygminna niesie, że Ziemniaki na chrzanowskiej liście w okręgu Śródmieście jako jedną z liderów wystawią przysposobioną córkę znanego ze swoich kompetencji lokalnego „…syna tej ziemi” i sympatyka Ziemniaków Tadeusza Grubera. Ania O., bo tak podobno owe dziewczę się nazywa, ma być jedną z lokomotyw (bo przecież nie autobusem) listy Ziemniaków. A że nie za bardzo orientuje się w polityce? Nie szkodzi, ojczym pomoże. No i wujek Poeta też, przecież „wspiera i służy radą”. Co do tej korupcji i innych zdrad to nasz Cabański Miłosz znowu z prawdą się nie mija, wszak kolejny z zasłużonych działaczy Miłośników, były starosta Kazimierz Boroń, nie za korupcje został skazany prawomocnym wyrokiem sądu.

Mam serce otwarte dla każdego człowieka/Niech głosuje na mnie to go dobro czeka – zaczynam się trochę bać, bo ze słów powyższych wynika, że jak na Ziemniaków nie zagłosuje, to że co? Że zło mnie czeka? A co w takim razie z niegłosowaniem na powiatowego lidera Ziemniaków, a prywatnie brata Poety Ziemniaka Ryszarda Bytomskiego? Szubienica? Piekło? A może coś znacznie gorszego - wysłuchiwanie dwugodzinnego wykładu autorskiego „O wszystkiem i niczem rzecz mała” głoszonego przez kolejnego ziemniaczanego radnego Franka Szyjkę? Ja, niżej podpisany, z tym jegomościem rozmawiałem. Zapewniam Was Drogie i Drodzy, wolicie zagłosować na Bytomskich.

Nasze Towarzystwo to uczciwi ludzie/Wiedzą co to praca bo wyrośli w trudzie – pierwszy przytoczony wers skomentuje krótko słowem jak dzwon: Boroń. Z kolei w drugim intryguje mnie definicja „trudu” w którym wyrosły Ziemniaki. Jedyne co mi przychodzi do głowy to trud codziennego spożywania wyskokowych napojów do czego tendencje ma, jak anegdoty i plotki międzygminne głoszą, „architekt wyborczy” Ziemniaków czyli Tosiek Liszka. Cóż, na pewno nie jest to łatwe i na dodatek ta praca Tośka w ZKKM… nie dość, że degustować od rana nie można, to jeszcze od czasu do czasu trzeba się w niej zjawiać, żeby się nikt nie czepiał. Ojjj… rosną w trudzie nasze Ziemniaczki, rosną… dzięki Bogu trud ten niejednokrotnie wynagradza pewna dziennikarka z „Krakowskiej”, która wujka Tośka regularnie na swych łamach przedstawia i przypomina. Bo wyborca, nie poeta i nie zawsze pamięta.

 I słowa ostatnie, w charakterze podsumowania tej błyskotliwej jak omawiany utwór analizy, w których zdziwienie me, że Bogdan Kosowski dał się skusić akurat Ziemniakom jest głębokie jak bezbrzeżna przestrzeń oceanu. Ja rozumiem, że można być sceptycznym wobec bufonowatości chrzanowskiego lidera lewicy, ale to chyba nie jest powód, żeby swoje nazwisko podkładać pod komitet złożony z Ziemniaków. Szczególnie, że TO nazwisko jest dość znane, ale w zestawie z imieniem i rudą czupryną, więc wbrew kalkulacjom Tośka, ludzie się nie będą mylić.

Ale już niesmak i wołanie o pomstę do Najwyższego wywołuje fakt, że wybitny aktor Andrzej Grabowski swoją twarzą będzie już za niedługo firmował na plakatach takie lokalne znakomitości jak radni Bytomscy, Liszka czy Szyjka. No chyba, że będzie miał sposobność poznać tego ostatniego dżentelmena. I w rezultacie zamiast Kiepskiego dłoń na plakatach będzie ściskał Ziemniakom Paździoch. On tam pasuje bardziej.

 

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.