Pisałam ostatnio o ulicy B. Głowackiego

Parę dni po opublikowaniu mojego wpisu i zdjęć na ulicy Głowackiego pojawiły się takie oto znaki drogowe (może to tylko zbieg okoliczności):


Postawienie znaków zakazu ruchu nie rozwiązuje  problemu, tą drogą przemieszczają się też rowerzyści, w tym osoby starsze. Oznacza to, że zgodnie z przepisami drogowymi nie mogą od teraz tamtędy jeździć, czyli  żeby zrobić zakupy w sklepie muszą jechać  główną drogą na której panuje duży ruch.  
Starszy mężczyzna skarży się na takie traktowanie obywateli: do tej pory z trudem ale omijając dziury mogłem tędy jeździć, a teraz na stare lata mam jechać główną drogą, nie dość, że dalej to jeszcze mam narażać swoje życie na niebezpieczeństwo! Działkowicze mający ogródki działkowe w tym miejscu zastanawiają się jak mają dojechać do działki i gdzie mają zaparkować swoje samochody. Może mają dojeżdżać od ulicy Kopernika?, od tamtej strony nie ma znaków zakazu ruchu. Czyżby jakieś przeoczenie? Napotkani ludzie w sklepie nadal narzekają na drogę i wyśmiewają się z ustawionych znaków.

Oczywiście nikt znaków nie przestrzega.
Jest jeden bardzo ważny argument aby tą drogą, pod warunkiem, że odpowiednią,  mogły jeździć samochody, stanowi ona bardzo dobre połączenie ze szpitalem, karetki pogotowia omijając korki w mieście czy zamknięty przejazd kolejowy przy ulicy Słowackiego szybciej mogą dotrzeć do potrzebujących pomocy. Sąsiednia ulica Waryńskiego jest za wąska i niebezpieczna dla coraz większego  ruchu. Mieszkańcy mają nadzieję, że władza w mieście w najbliższym czasie rozwiąże problem ulicy Głowackiego.