W dniu dzisiejszym, podnosząc słuchawkę telefonu stacjonarnego byłam pewna, że oto kolejny raz znalazłam się w gronie zwycięzców jakiegoś konkursu lub chociaż na otarcie łez zostanę zaproszona na pokaz kołder, który jak pewnie i Was zapewniano, można podobno spędzić w miłej atmosferze przy lampce "szampana". Niestety, po pierwsze jak uczą nas przysłowia niczego w życiu nie można być pewnym, a po drugie, pomysłowość ludzka nie zna granic. 

Telemarketerka w dwóch pytaniach sprawdziła zgodność danych, po czym poinformowała mnie, że jutro na naszej ulicy jej STOWARZYSZENIE będzie przeprowadzało badanie SKAŻENIA wody i czy osoby przeprowadzające taki pomiar zastaną kogoś w domu. Po moim pytaniu, która to instytucja zleca takie badania (myśląc sobie, że najbardziej zainteresowani czyli wodociągi są u... źródła problemu) zapadła cisza...

(już odliczałam w myślach czekając na to, że sama ogłoszę jej nokaut, nie wiedziałam  jednak, że trafiłam na dobrą zawodniczkę, który na telemarketingu zjadła już zęby, albo też scenariusz rozmowy pisał jej ktoś nie w ciemię bity) 

...po czym Pani wyjaśniła mi, że to My sami mieszkańcy prosimy o nie.  Poprosiłam więc, aby zdradziła mi co to za firma prowadzi takie pomiary i w odpowiedzi usłyszałam, że jest to stowarzyszenie W...L... (któremu wątpliwiej reklamy robić nie zamierzam). Nim zdążyłam zapytać dlaczego tak bezczelnie wprowadza ludzi w błąd mówiąc o jakimś skażeniu, postanowiłam dać jej do zrozumienia, że nie życzę sobie przysyłania nikogo z czymkolwiek więc usłyszałam jak odkłada słuchawkę. 

Czy spotkaliście się już z tą firmą? Z takim sposobem prowadzenia rozmowy? Może komuś z Was uda się w trakcie rozmowy zapytać takiego przedstawiciela "stowarzyszenia" jak można tak perfidnie wprowadzać ludzi w błąd ogłaszając się pseudo-stowarzyszeniami, quasi-instytutami i informować o "skażeniach?"  Niestety coraz częściej  działa na nas tylko tania  sensacja, poczucie zagrożenia i pseudo-autorytety. Jestem przekonana, że niejednokrotnie starsza osoba w dobrej wierze zgodzi się wpuścić takich akwizytorów, wysłucha czczej gadki, o filtrach będących lekiem na ich choroby i oby  skończyło się tylko na stracie czasu, a nie pieniędzy.