To co się dzieje w okolicach akwenów wodnych przebija chyba wszystkie drogowe debilizmy. Dziś omówimy niedzielny przejazd wokół Chechła.

Na początek zdjęcie:



Na zdjęciu ładnie widać jak banda tumanów zastawia niezbyt szeroką jezdnie. Auta stoją po obu stronach, nie ma możliwości wyminięcia się dwóch samochodów.

Drugie zdjęcie (okolice parkingów od strony autostrady):



Na zdjęciu widać jak auta zastawiają wjazd do ośrodka i dalej w stronę autostrady stoją na zakręcie.

Jedziemy dalej w stronę drugiego wejścia i parkingów:



Tutaj chodniki i skrzyżowanie zastawione.

Ciekawi mnie co by było gdyby:
Opcja 1. Ktoś się topił i potrzebna by była karetka jak najszybciej i jak najbliżej. W obecnej sytuacji szybciej by dobiegli ze szpitala niż minęli wszystkich bez mózgów co zastawiają drogi dojazdowe bo oni poszli nad wodę i mają wszystko w d..

Opcja 2. Drogą potrzebowała by przejechać znacznie większa straż pożarna.

Parkingi nie są wystarczające co widać na załączonych obrazkach, ale nie jest to powód by zastawiać całkowicie drogi. Może lepiej zaparkować parę set metrów dalej, ruszyć trochę tłuszcze i nie dołączyć do grona tumanów blokujących przejazd?

Co prawda nie ma zakazów parkowania, ale logika nakazuje by zostawić auto tak żeby nie utrudniało przejazdu innym. Może warto by było wprowadzić zakaz parkowania po jednej stroni drogi?

Takie sytuacje można zaobserwować wokoło akwenów wodnych jeżeli jest ładna pogoda.