Bliski Wschód od zawsze mnie fascynował i niepokoił, ze względu na wspaniałą kulturę i na częste zamieszki w wielu krajach.To rejon, w którym przez wieki i do obecnej chwili ścierają się sprzeczne żywioły -chaos i dobrobyt, świętość i grzech, wojny i pokoje.Można zobaczyć tu unikatowe zabytki, zregenerować siły, poznać niezmiernie przyjaznych ludzi. Kraj, który wybrałam tym razem na Bliskim Wschodzie była - Syria.

Wielu ludziom wciąż kojarzy się z terrorystami i państwem policyjnym i wszelkim złem. Ja czułam się tutaj wspaniale, spotkałam wielu ciekawych, gościnnych i miłych ludzi. Wróciłam z najlepszymi wspomnieniami i wrażeniami. Syria to magiczny kraj

Podróż odbyłam węgierskimi liniami Malev, z Warszawy przez Budapeszt do Damaszku.

Syria, to państwo w którym niezbyt często widuje się turystów, a szkoda, gdyż ten kraj położony między Morzem Śródziemnym a Mezopotamią charakteryzuje się bogactwem natury i bardzo licznymi zabytkami.W bogatej historii Syrii  są wyraźne wpływy, jakie pozostawiły tu różne  kultury, bo dzieje Syrii to nieustanne zmagania miast, państw i imperiów o bogactwa tej ziemi.

Na tym terenie przez tysiące lat walczyli o hegemonię, najpierw władcy Mitanni, Egiptu, potem Asyryjczycy, Babilończycy oraz Persowie. Okresy wojen przeplatały się z czasami pokoju i dobrobytu.

Moim celem był  Krak des Chevaliers - w.g. T.E.Lawrence  -  " najpiękniejszy zamek na świecie ".  T .E. Lawrence opisał wiele zamków krzyżowców, ale sławę zyskał jako Lawrence z Arabii  -  angielski agent wywiadu. Postać niezwykle barwna, miłująca pustynię i znająca doskonale życie  ludów na niej koczujących. Wraz z Fajsalem, dziadkiem obecnego króla Jordanii, walczył o odzyskanie niepodległości tego kraju.

O Krak des Chevaliers  pisarz  Paul Theroux pisał, że " ucieleśnia bajkowy zamek z dziecięcych fantazji, z turniejami, rycerzami w zbrojach i łopoczącymi na wietrze  proporcami. Wg mnie, to nie są żadne romantyczne ruiny, to prawdziwa, doskonale zachowana, piękna twierdza.

 

Z Damaszku wyjeżdżamy, autostradą Nr 5,  wzdłuż ciągną się pasma gór Antylibanu z jednej strony z drugiej Pustynia Syryjska.Po wielu kilometrach zbliżamy się do pagórkowatej okolicy, zjeżdżamy z autostrady w prawo. Mijamy wzniesienia na których są przycupnięte gliniane " domy". Na następnym wzgórzu o wysokości około 700 m npm, niespodziewanie pojawiają się masywne mury. Ten zamek - twierdza, tak  jak i inne, został wybudowany przez krzyżowców.

Krzyżowcy święcie wierzyli w swą misję wyzwolenia historycznego terytorium chrześcijaństwa, na którym znajdowały się kościoły katolickie. Zamek krzyżowców, którego początki  sięgają 1031 r, uważany jest za najpiękniejszą twierdzę tamtych czasów.

Wchodzi się przez bramę wschodniego bastionu  - tu rozpoczyna się tunel, który prowadzi do górnej części zamku. Przejście to mogło być używane przez osoby wjeżdżające na koniu .

 

Na południu,  zewnętrzny bastion - oddzielony jest fosą z wodą. Patrząc na twierdzę, jest się pod ogromnym wrażeniem, potężnych murów  - ten zamek nigdy nie został zdobyty.Pozycja strategiczna, była niezwykle ważna, twierdza znajdowała się  najbliżej tzw. Bramy Homsa - leżącej pomiędzy górami Libańskimi na południu i wzgórzami nadmorskimi na północy.

 

W twierdzy stacjonowało około  3000  rycerzy, ich służba i konie. W twierdzy można było magazynować  ogromne  ilości wody, jedzenia, dzięki temu rycerze odpierali wszystkie ataki muzułmańskie, aż do  1271 r. Wiosną  sułtan Bajbar zdobył ostatni bastion krzyżowców, bez walki, właściwie rycerze poddali się, mimo, że  posiadali zapasy żywności i wody. Ten mądry sułtan niechcąc  dalszego rozlewu krwi, zagwarantował im pokój i wolność, pod jednym warunkiem, że wyjadą do swoich ojczyzn . Żegnam  ten piękny rycerski zamek, który niewiele się zmienił w ciągu  9oo lat,  i odporny jest na działanie czasu.