Po nieco przydługiej przerwie, powracam Miłe i Mili do opisu rzeczywistości w odrobinę baśniowej konwencji gawędowo – onirystycznej z nowym hasłem przyświecającym mojej z lekka grafomańskiej twórczości. Hasło to, nieco przewrotne i cokolwiek odtwórcze w słowach „Tych wiadomości nie znajdziesz w żadnej, a szczególnie TAMTEJ gazecie” się zawierające, będzie przyświecało moim nowym, nieregularnym periodycznie wpisom nickiem moim podpisywanym. Tyle wstępu tytułem, może jeszcze krótko, że stęskniłem się za tym portalem i mailami Waszymi, Drogie i Drodzy, bo za komentarzami pod wpisami mymi kolegów z urzędu już nie za bardzo.

Wracając do narracji, którą przerwałem niechybnie kilka dni po Starciu pamiętnym, wyznam Wam szczerze, że zawiedziony cokolwiek jestem. Nie tyle wynikami wewnątrzdomkowego śledztwa przeprowadzonego po ujawnieniu przeze mnie hodowli krabów w schyłkowej fazie rządów Stryjaszka, które utknęło w martwym punkcie i posunąć się dalej nie chciało, ile pierwszymi poczynaniami Nowego Gospodarza. Tytułem tym szlachetnym zaczęto tytułować stryjaszkowego następcę w Wirdżini, gdyż o dotychczasowym gospodarzu już nikt nigdy nic, a nawet jak coś, to słabo i przez mgłę. Takie to mamy czasy Drogie i Drodzy, umarł król, niech żyje król, mimo, że conieco despotyczny i na pewno nie tak łaskawy. Wracając jednak do głównej myśli mojej, którą wyrazić chciałem, rozczarował tym Nowy Gospodarz, że kwitów przez Pana Harmonię wyciągniętych nie wykorzystał i temat umarł, niczym jeden z krabów w wyborczym napięciu.

Wziął się jednak Nowy Gospodarz, d’Buffonem dotychczas nazywany, za czyszczenie porządne domkowego folwarku, robiąc to cichutko, ale z rozmachem. Zaczął on mianowicie od przyglądnięcia się dotychczasowym premiom i aż mu dech zaparło, kiedy zauważył ogrom łaskawości Stryjaszka, zwanego przezeń od tej pory Stryjaszkiem I Dobrym a Rozrzutnym. Sprawa pieniędzy, jak wiecie doskonale Drogie i Drodzy, zawsze kwestią wrażliwą jest i kontrowersyjną, pominę ją więc troszeczkę, zaznaczając, że premie stanowiące 70% podstawowego wynagrodzenia dla każdego, niezależnie od funkcji, mocno perwersyjne się wydają, a dla większości zapewne i niezasłużone. Nowy Gospodarz, starający się o przydomek Sprawiedliwego pociął więc wszystkim po równo, nadając zarobkom wygląd tyleż pospolity, ile dla kraju naszego nie kontrowersyjny. Niestety dalej się nie posunął i nie przyjrzał się dokładnie chociażby przetargom wewnętrznym, gdzie oszczędności podobne mógłby usupłać, w złość wprawiając nie cały Domek, a zaledwie osób kilka.

Głów kilka, zgodnie z tym co pisywałem wcześniej, polecieć musiało i poleciało, ale przy wejściu do sali tronowej Wesołego już Domku krew porewolucyjną spokojnie zmywać nadążano i obecny kształt domkowego zamczyska wydaje się tym docelowym. Warto jedną opowieść tu przytoczyć obrazującą twardą rękę i despotyzm oświecony Nowego Gospodarza, które to w strach Wesołe dotychczas Towarzystwo wprawiła. Otóż jedna z Pracownic Domku, przez nieuwagę zwykłą i niefrasobliwy nadzór, przelewu do Gubernatorstwa nie przelała w terminie, a że o część konkretnej pożyczki chodziło, nieubłagana Gubernia za dwa dni ledwo poślizgu naliczyła horrendalną ilość sztabek złota w dziesiątkach tysięcy liczoną. Wyjścia nie było, Wirdżinia tę stratę ponieść musiała, a Nowy Gospodarz by porządki nowe i surowe pokazać, przykładnie złożył maksymalną (aż trzymiesięczną) ofiarę na ołtarzu budżetu z zarobków owej Domkowej Pracownicy.

Porządki porządkami, folwark folwarkiem, jednak Nowy Gospodarz siłę swą wobec podwładnych demonstrujący, ograny przez Niezatapialnego Prezesa  Związku Wagonikowego został, którego to, jak wieść niesie po górach, hałdach i dolinach całej rzodkiewszczyzny, najgłośniej prosił o pozostanie na stanowisku…

Jednak historia ta na tyle ciekawa, że chyba na osobny wpis zasługuje, podobnie jak inne poczynania z Rzodkiewkowa, gdzie Ryży Władca pozbawił Ghostwritera Politycznego (Następcą Strasburgera za sprawą dowcipów swych słynnych zwanego) nadzoru nad dziatków wzlatywaniem ponad poziomy, a specjalistka na poziomie gubernii całej od tego segmentu, na czele rzodkiewkowskich Kontestatorów stojąca, struktury organizacji Kalarepa Jest Najsmaczniejsza montować będzie. Ale o tym, a także Jasiu Poczciwym na wojnie z Pierdziołą i kilku innych przyjemniaczkach dobrze Wam znanych kiedy indziej, by nie zanudzać i grafomaństwem nie epatować w dawkach niestrawnych, ale raczej za chwilę niż później, z tym, że raczej spokojnie, bo tych informacji nie znajdziecie w żadnej przecież gazecie.

Tymczasem, gdyby ktoś z Was Drogie i Drodzy chciał się podzielić ze mną własnymi przemyśleniami, spostrzeżeniami czy krytyką i wytknięciem grafomaństwa, pychy tudzież żarłoctwa, tradycyjnie do korespondencji zachęcam, swym e-mailowym kontem się podpisując.

                                                                                                                 

                                                                                                                           Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.