alt

Wbrew pozorom, dzięki Internetowi jest to bardzo proste i w miarę dokładne.

Pierwsze co należy zrobić, co jest zarazem jest najtrudniejsze, to odkleić się od TV. Wciśnięcie czerwonego przycisku na pilocie od TV może wywołać objawy odstawienne, które powinny minąć po wyjściu na świeże powietrze. Po paru godzinach objawy odstawienia głupawki w TV powinny przechodzić.

Oczywiście nie należy zapominać o rzeczach, które mogą zwiększać prawdopodobieństwo pojawienia się burz - np. nagłe delikatne (z początku) zachmurzenie w czasie upalnego dnia, albo różne ludowe przysłowia w stylu ,,Idzie burza, bo mi się wydłuża''. Jak ktoś doda ,,No idzie deszcz, bo mi też'', to burza pewna jak w banku... hormonów zresztą też.

Jeżeli mamy wypaśną chatę bez piorunochronów i ubezpieczenia, należy dodatkowo brać pod uwagę prawa Murphego -- burza skąd nie przyjdzie, to zawsze nad nasz dom i wtedy, gdy będzie mogła wyrządzić największe szkody. Oczywiście je wyrządzi. Prawa Murphego lubią się sprawdzać, dlatego należy donieść sąsiadom zza płotu, że mamy chatę bez zabezpieczeń i ubezpieczeń -- dzięki takiej życzliwości dowiedzą się nie tylko, że będą często nawiedzani przez burze, ale także co i jak mogą ukraść.

 

Ale zajmijmy się prognozą bez praw Murphego. Najpierw wchodzimy na stronę www.sat24.com (przykładowo):

alt

Mogą to być inne strony ze zdjęciami satelitarnymi. Dzięki takiej stronie, będziemy mieć aktualne zdjęcia satelitarne Polski i Europy -- zobaczymy w animacjach w którym kierunku poruszają się chmury (i fronty zarazem).

 

Potem, zakładamy, że prawo Murphego jednak nas nie dotyczy i nad naszym domem nie wygeneruje się nowa burza, której nigdzie jeszcze nie ma mapie.

Wówczas korzystamy ze stron monitorowania wyładowań firmy SIEMENS (www.blids.de):

 

alt

 

Możemy tutaj śledzić burze z dużą dokładnością i opóźnieniem poniżej 1 godziny nawet. Jak widać na wykresie, kolor fioletowy to wyładowania ,,najstarsze'', a czerwony to ,,najnowsze''. Od razu widać, w którym kierunku burze się poruszają.

Teraz tylko przypominamy sobie zdjęcia satelitarne i już mamy ogląd na prawdopodobieństwo pojawienia się u nas burzy. Zazwyczaj, gdy ta metoda przewiduje nam burzę, to w miarę dokładnie i trafnie, dodatkowo z wyprzedzeniem nawet paru godzin -- będzie czas na pobiegnięcie do ubezpieczyciela jeszcze.