Poprzednim razem poruszyłam sprawę miejscowego urzędu pracy który jak się okazało nie ma nic do zaoferowania swoim petentom zaś ma się świetnie jako instytucja. Wiele osób napisało komentarze, które tylko potwierdziły to co napisałam ale też pokazało informacje o których wielu nie wiedziało.

Dziś sprawa która na tutejszym forum nie została poruszona, ale wywołała prawdziwą burzę na forum lokalnej gazety. Kto nie widział, warto poczytać "Zatrudnienie do nowej biblioteki..." wypowiedzi internautów ale także dziennikarza. Do czego zmierzam? Pewnie każdy z was kto przeczyta tą dyskusję wyciągnie własne wnioski. Ja chciałabym opisać to tak że w tym temacie pokazana została "kwintesencja" lokalnej polityki, lokalnych decydentów, lokalnych mediów oraz lokalnego rynku pracy.

Powstało celowe zamieszania, dezinformacja ze strony kilku osób, oraz cytuję obietnica dziennikarska "drążenia tematu". Dziennikarz który powinien legitymować się bezstronnością, obiektywizmem, oraz dociekliwością wykazał się kompletną obojętnością w stylu ucznia "zadanie odrobione", a że byle jak, kogo to obchodzi, wypłata za tekst będzie (wierszówka? - chyba tak to się u nich nazywa), a może to co innego? Może dziennikarz chciał "drążyć" ale wiertło czy łopata którą to robił się porostu połamała lub zostały mu narzędzia odebrane a usłyszał przykaz? To nie moje śledztwo, nie mój pracownik a nie moja rola pracodawcy w tym procederze. Zobaczcie że czasy komunizmu i cenzury minęły a u nas nadal nie można w lokalnych mediach swobodnie napisać tekstu, przeprowadzić dziennikarskiego śledztwa, a może potrzeba tu czegoś ponad lokalnego w stylu Uwaga TVN? Nie wiem zdecydujcie i napiszcie o tym może oni przyjadą ładowarką (kamerą) i zrobią porządek w tym temacie przy okazji pokazując "układ" biznesowo-polityczno-medialny na szczeblu lokalnym - w co ja osobiście wątpię, ale kto wie?

Czyli na koniec wygląda to tak. Dostajemy dofinansowanie z UE na nową siedzibę biblioteki publicznej, podobno mają być nowe przyjęcia do niej. Przewija się przez oczy na łamach niesionych informacji że docelowo ma w niej pracować 20 osób? Część z nich to ludzie przeniesieni z mniejszych placówek lokalnych które mają być zlikwidowane. Okazuje się że głośne protesty mieszkańców miejsc w których te małe placówki wnoszą trochę życia i kultury sprawiają o dziwo że gospodarz miasta ich dobrodusznie wysłuchuje po czym placówki z wyjątkiem jednej sąsiadującej z nową biblioteką pozostaną czyli starzy pracownicy mający być przeniesieni zostaną ale jak zaznaczono tylko narazie bo nie wiadomo czy będą pieniądze na ich dalsze finansowanie. Nowe miejsca zamiast w drodze konkursu i wolnego naboru zajmą ludzie przeniesieni z urzędu miasta (czy to prawda że wśród nich jest żona pracownika lokalnej gazety?). Efekt taki że urząd zaoszczędził bo się uszczuplił o te parę osób które chyba wcześniej z bibliotekarstwem nie miały wiele wspólnego, nowi ludzie którzy dwoili się i troili pracy nie dostaną zaś jeśli dobrze wyczytałam dofinansowanie z UE wiązało się z przyjęciem nowych ludzi czyli stworzeniem nowych miejsc pracy.

Zagmatwano i próbowano to zakamuflować całkiem nieźle, niestety źli i niedobrzy internauci z forum lokalnego tygodnika wykazali się dociekliwością kilka razy większą od samej redakcji co szczerze mnie nie dziwi. Między wierszami wyrażona została także opinia że w naszym małym powiecie nikt z układu sobie krzywdy zrobić nie da. Więc urzędnicy są cacy na łamach papieru, dziennikarze mają co pisać bo ci pierwsi chętnie i grzecznie udzielają informacji do swojej lokalnej "tuby" - jak określili wierni czytelnicy zaś głodny informacji plebs zapłaci ile trzeba i kupi, a ja nie kupi to i tak się instytucja piśmiennicza utrzyma bo ma z czego i każdemu na tym zależy.

Efekty? Żyjemy w powiecie w którym wiele o ile nie wszystko zależy od powiązań, gdzie króluje nepotyzm, kolesiostwo a żebyśmy mieli poprawną linię myślenia zadba lubiana lokalna gazetka wynoszona na piedestał od 20 lat.

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam.