Witajcie w nowym roku. Roku który ma szczęśliwe jedynki. Każdego sylwestra słyszę te same życzenia "i oby nowy rok był lepszy od poprzedniego".
Czy 2011r. będzie lepszy od poprzedniego przez niektórych nazywanego tragicznym dla Polski? Na to po krótszych bądź dłuższych przemyśleniach odpowiecie sobie sami.
Zaś ja pokuszę się o mały szok jaki doznałem wchodząc w nowy 2011rok. Jest to szok cenowy który zapewne dokuczy mi i większości moich rodaków pod koniec miesiąca kiedy okaże się ile jeszcze mi pozostało w portfelu i czy mam jeszcze gdzie pracować.
Maskowany przez media i uśmieszki premiera podwyższony podatek już doprowadził do wielu absurdów, począwszy od zamieszania z przestawianiem sprzętu naliczającego owe myto (no ale kogo to z nas kupujących obchodzi? To problem sprzedających? Tak?) po nadużycia z zawyżaniem cen, wszechobecnymi podwyżkami towarów i zasadniczym pytaniem co z moją pensją bo jak mi powiedział pracodawca na podwyżkę nie mam co liczyć.
Nie jest niczym trudnym porównanie ile zarabia się we Francji, Niemczech, Anglii, ja zawsze porównuję co za swoją pensję mogę kupić w naszym kraju. Jeszcze się nie obudziliście i macie sylwestrowego kaca? Radzę wam szybko dojść do siebie i zobaczyć ile w waszym sklepie kosztuje chleb i masło, za ile pojedziecie pociągiem do Krakowa czy busem do Katowic, o ile podrożało paliwo na stacji. I wreszcie już po nowemu ile zapłacicie za energię elektryczną, wodę, kanalizację..... a może jak w średniowieczu zamiast żarówki świeczka a zamiast muszli klozetowej nocnik wylewany za okno?
Ile jeszcze wytrzyma nasz naród nim się zbuntuje? A może wszyscy wyjedziemy na emigrację?
Witajcie w nowym 2011roku.