Poseł Bartosz Arłukowicz zadał jedno podstawowe pytanie. Po co Donald Tusk spotkał się najpierw z Drzewieckim i Chlebowskim, a nie z Jackiem Kapicą.
Pojawia się w związku z tym oczywisty wniosek. Spotkanie Donalda Tuska z Drzewieckim i Chlebowskim było przeciekiem, bo na podstawie dokumentów, które wskazywały na działania przestępcze i sugestia Mariusza Kamińskiego o zabezpieczeniu legislacji w sprawie hazardu jednoznacznie również wskazywała osoby z którymi należy rozmawiać, a z którymi nie należy rozmawiać, żeby sprawa nie wyszła na jaw.
Osobą kompetentną do zabezpieczenia interesów budżetu państwa był Jacek Kapica, który miał bezpośredni wpływ na zapisy w ustawie, a nie Drzewiecki i Chlebowski. Jakiekolwiek rozmowy z Drzewieckim i Chlebowskim nie miały sensu i narażały śledztwo na ujawnienie.
(Ciąg dalszy 2010.02.04 19:00)
Do historii Sejmowej Komisji ds hazardu przejdzie pojęcie, którego użył poseł Bartosz Arłukowicz (SLD): "Aksamitny przeciek".
W 2002 Bartosz Arłukowicz był zwycięzcą drugiej edycji programu telewizji TVN pt. "Agent". Jak widać zwycięstwo posła w tym programie nie było przypadkowe.
Daleko jestem jednak od chwalenia SLD i jestem bardzo sceptyczny nastawiony do opcji politycznej jaką wybrał poseł Bartosz Arłukowicz. Nie dziwię się, że wybrał tę opcję, gdyż jest to jedna z umiejętności jaką musi posiadać zwycięzca takiego programu jak "Agent". Być może jest to jakaś forma taktyki, bo nie wierzę w pozytywne podejście do idei socjalistycznej ścisłego umysłu, ale agent to niekoniecznie tylko ścisły umysł, więc nie wiem jakie są intencje posła ideologiczne. Być może nigdy się nie dowiemy, bo to tajemnica Jamesa Bonda.
Wracając do Sejmowej Komisji Śledczej i myśląc nad tym powyższym faktem, wnioskuję, że to ma sens i wszystkie próby skierowania przez posłów Platformy Obywatelskiej podejrzeń przecieku na funkcjonariuszy CBA stają się w tej chwili pomówieniem opartym na różnych naciąganych przesłankach.
Faktem, który to uwiarygadnia jest notatka Jacka Kapicy z rozmowy Chlebowskiego w następnym dniu po rozmowie premiera z Chlebowskim i Drzewieckim. Notatka stwierdza jednoznacznie zaniepokojenie Chlebowskiego zamieszaniem wokół kwestii legislacji w sprawie hazardu. Kapica napisał w notatce, że Chlebowski "wyraził zdumienie dziwnym zamieszaniem wokół ustawy hazardowej" oraz wyraził opinię, że "nigdy jego intencją nie było wpływanie na przebieg procesu legislacyjnego" w pracach nad projektem zmian w ustawie hazardowej. Czyli Chlebowski po rozmowie z premierem co najmniej domyślił się, że chodzi o nielegalny lobbing.
W tej sytuacji należy sobie zadać pytanie. Czy jest to taktyka premiera, który wie, że z tego nie ma wyjścia i ktoś musi zostać kozłem ofiarnym (Chlebowski i Drzewiecki), żeby uratować resztę, którzy kiedyś wyciągną rękę pomocną do spalonych kolegów albo rzeczywiście premier nieświadomie spotkał się z Chlebowskim i Drzewieckim dopytując się jak najbardziej tylko i wyłącznie z ciekawości co robił Chlebowski i Drzewiecki w tym temacie?
W każdym razie to koniec oszczerstw Platformy Obywatelskiej w kierunku Mariusza Kamińskiego. Przynajmniej tych bezczelnych, choć Platforma Obywatelska nie ma twarzy, wiec będą próbować wyciągać błahostki, które mogą być jedynie propagandowym chwytem. Przeciek w kręgu premiera staje się rzeczą oczywistą. Jest pytanie tylko czy był to przeciek aksamitny, czy celowy? Żeby się tego dowiedzieć trzeba przeanalizować zachowanie premiera przez ten cały okres. A to przemawia za wersją celową. Nie zdziwiłbym się, gdyby wyszło na jaw, że przeciek nie był aksamitny, zwłaszcza, że istnieje ogromna rozbieżność między tym co mówi Mariusz Kamiński o 14 sierpnia, a tym co mówi Donald Tusk. Donald Tusk określił Mariusza Kamińskiego przymiotnikiem fanatyk. Prawda jest taka, że fanatycy nigdy nie kłamią. Nie kłamią też osoby o bardzo ścisłych umysłach, gdyż wiedzą, że kłamstwo ma krótkie nogi. Ja jestem umysłem ścisłym i jestem fanatycznie oddany tej prawdzie.
AHA! Do wyznawców PO.
Ogromny cios dla fanatycznych wyznawców Platformy Obywatelskiej, którzy jeszcze nie poznali się na jej kłamstwie. Donald Tusk przyznał, że afera hazardowa istnieje. I co spadł wam testosteron? Czy może próbujecie sztuczek psychologicznych i stajecie przed lustrem zaprzeczając, że przed nim stoicie?
Ciąg dalszy 2010.02.05 9:41
Czytam w Rzeczpospolitej: "Tusk przyznał, że nigdy wcześniej nie odbywał takich rozmów na temat żadnej ustawy" z Chlebowskim i Drzewieckim. "Wniosek jest jeden: Drzewiecki i Chlebowski mieli prawo czuć się zaniepokojeni".
Artykuł wspomina też o wątku nacisków na prokuratora Olewińskiego w sprawie postawienia zarzutów Mariuszowi Kamińskiemu. Z takich i wielu innych naruszeń prawa premier się nie wykpi. Nie ma szans, chyba, że wprowadzi totalną cenzurę internetu i i totalnie zastraszy prokuratorów i nieposłusznych wyrzuci jak ostatnio wyrzucił prokuratora, który ośmielił się postawić zarzuty dziennikarzowi TVN, który to dziennikarz złamał prawo. Teraz oczywiście nagle się obudzili i chcą zmieniać artykuł 241 Kodeksu Karnego i to w takim brzmieniu, żeby to władza mogła decydować kto złamał prawo, a kto nie. W myśl Platformy Obywatelskiej prawo ma służyć władzy do zastraszania obywateli, a nie sprawiedliwości. W tym przypadku to będą głównie dziennikarze, którzy nie reprezentują poprawności politycznej i jedynie "słusznej" linii partyjnej.
Co do wniosku o przecieku w Rzeczpospolitej to bardzo słaby wniosek, delikatny, a w dodatku bez ważnych poszlak, które mogą wskazywać na celowe działanie Donalda Tuska, a nie jak to ujął Bartosz Arłukowicz eufemistycznie "aksamitny przeciek".
Pytania podstawowe:
Dlaczego Donald Tusk zaczął potrząsać ludźmi (Chlebowskim i Drzewieckim), którzy byli w sprawie podejrzani, a nie mieli wpływu na zmianę zapisu w ustawie hazardowej, której mógł dokonać premier w rozmowie z Jackiem Kapicą?
1) Ochronę interesu państwa sugerował premierowi Mariusz Kamiński.
2) Tusk nigdy nie rozmawiał wcześniej o tych sprawach z Drzewieckim i Chlebowskim!
Na drugi dzień Jacek Kapica napisał w notatce, że Chlebowski "wyraził zdumienie dziwnym zamieszaniem wokół ustawy hazardowej" oraz wyraził opinię, że "nigdy jego intencją nie było wpływanie na przebieg procesu legislacyjnego" w pracach nad projektem zmian w ustawie hazardowej.
Zamieszanie według Chlebowskiego to fakt. Chlebowski ma na myśli zapewne, że premier o tej sprawie rozmawia z nim i Drzewieckim. Treść: "nigdy jego intencją nie było wpływanie na przebieg procesu legislacyjnego" oznacza, że już zaczyna się bronić, już wie o co chodzi.
Powtarzam. Na drugi dzień po spotkaniu z premierem Chlebowski staje się nerwowy i wie o co biega w języku potocznym - dowód tego to notatka Jacka Kapicy!
Co zrobił Donald Tusk? Jak z nimi rozmawiał? Czy świadomie ich ostrzegł, czy nieświadomie?
Tak czy siak artykuł 231 kodeksu karnego tu doskonale pasuje:
Art. 231. § 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej,
podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie i wyrządza istotną szkodę,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
1) Co z bezprawnym odwołaniem Mariusza Kamińskiego ze stanowiska przez premiera?
2) Co z ministrem Andrzejem Czumą, który jako minister sprawiedliwości stwierdził, że afery hazardowej nie ma i wszyscy są niewinni? To minister, który na pytanie dziennikarki o tę aferę odpowiada "pomidor". Czy Platforma Obywatelska to jeden wielki POmidor?
3) Co z fałszywym zawiadomieniem Tomasza Arabskiego z Platformy Obywatelskiej do prokuratury na Mariusza Kamińskiego, że nie przesłał dokumentów do niej w sprawie afery hazardowej, które to zawiadomienie prokuratura rozpatrzyła i umorzyła postępowanie? Czemu nie ma reakcji prokuratury na takie zawiadomienia wyraźnie na zlecenie polityczne w celu zastraszenia i zaszczucia Mariusza Kamińskiego? Takie zawiadomienie było po prostu aktem propagandy politycznej co jest oczywiste i takie nieuczciwe ataki, które nabierają wagi urzędowej powinny mieć finał. Cisza?
4) Co z ujawnieniem przez ministra Andrzeja Czumę tajnej operacji CBA na którą sam wyraził zgodę?
5) Co z oszczerstwami, pomówieniami i zniewagami posłów Platformy Obywatelskiej wobec Mariusza Kamińskiego?
6) Co z wypowiedzeniem wojny przez Donalda Tuska co narusza artykuł 117 Kodeksu Karnego?
Art. 117. § 1. Kto wszczyna lub prowadzi wojnę napastniczą,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.
§ 2. Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1,
podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
§ 3. Kto publicznie nawołuje do wszczęcia wojny napastniczej,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
O tym wszystkim póki co wymiar sprawiedliwości milczy, bo został zastraszony przez Platformę Obywatelską. W demokratycznym kraju wymiar sprawiedliwości (organ sądowniczy) zastraszony przez całkowicie inny organ państwowy, bo wykonawczy? Państwo, ale bezprawia i propagandy, zwane despocją.
Przypomnę słowa Donalda Tuska: "wojna o prawdę" ładnie powiedziane, ale jest to wypowiedzenie wojny. Można powiedzieć to ładniej: "Wojna o miłość". Oksymoron.
- Nie ma się co oszukiwać. PiS przy pomocy CBA zaatakował rząd i Platformę. Rozpoczął brutalną wojnę polityczną. - mówił stanowczo premier. Tekst co najmniej śmieszny w obliczu faktu, że to CBA rozwaliło rząd PiS.
Bardzo sprytnie zrzucił winę za wojnę na swoich przeciwników, sam ją wszczynając. Żaden przeciwnik nie wspominał nic o wojnie, a z tego co wiem PiS jako opozycja bardzo mało angażuje się w ten spektakl. Platforma Obywatelska i jej przywódca Donald Tusk to ciężki wojownik w składzie porcelany walczący ze swoim cieniem, walczący z projekcją własnych oskarżeń, oszczerstw, kłamstw, zdrad, naruszeń prawa itp.
- Donald Tusk od 2005 roku prowadzi wojnę w Polsce, dziś się do tego przyznał. Mam wielki apel do premiera: niech pan wreszcie przestanie prowadzić wojnę przeciw Polsce – powiedział Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Radia ZET (07.10.2009).
Donald Tusk wcześniej mówił o polityce miłości, czy kłamał?
Poczynania Platformy Obywatelskiej i jej wymiaru sprawiedliwości są irracjonalne, podlegające w ocenie pod science fiction i literaturę antytotalitarną np. Franza Kafki "Proces".
Wypowiedź lidera SLD z 07.10 2009 : Donald Tusk jest niewiarygodny.
Wszystko rozstrzygnęło się 07.10.2009 roku. Naród nadal jest karmiony papką medialna i kłamstwem. Wystarczy, że zrobicie przegląd mediów w Polsce i otworzą wam się oczy. W 75% mediów nie znajdziecie wzmianki o "aksamitnym przecieku", nie mówiąc już o prawidłowych wnioskach. Na przykład w Dzienniku Polskim nie znajdziemy wzmianki o tym (Włodzimierz Knap z Dziennika Polskiego chyba spał jak oglądał Sejmową Komisję Śledczą, bo wczoraj ta informacja była najważniejszą w mediach). Dzisiaj cisza, być może taka informacja zagraża dalszej części tego cyrku.
...................................................
A tak z innego punktu widzenia. Czemu służy już jawny cyrk z tą Komisją Śledczą, która już w tym momencie powinna przestać pracować, a rząd Donalda Tuska powinien podać się do dymisji i do dyspozycji prokuratury?
O co tu chodzi? Co ukrywa władza światowa, wyżej postawiona od Donalda Tuska (nad nim jest Angela Merkel o czym poświadczyła Gazeta Wyborcza), że nagle następuje zmiana w mediach w ciągu 24 godzin i o "aksamitnym przecieku" można dowiedzieć się z prasy podziemnej?
Czy naprawdę chodzi o to? TUTAJ
Nie jestem skłonny do wyciągania takich wniosków bez podstaw, a i nie chciałbym być posądzony o jakąś fanatyczną wiarę w spiskową teorie dziejów. Spiskowa teoria dziejów to dla mnie zwykła gra rynkowa przy pomocy wielkich koncernów na styku wielkiego oszustwa jakim jest socjalizm, które oczywiście mogły powstać na bazie takich tajnych organizacji jak Thule i innych, których celem było osiągniecie absolutnej władzy. Ktoś kto podważa istnienie tajnych organizacji skupiających wokół siebie władzę musi być niedorozwinięty umysłowo. To naturalna rzecz, coś takiego powstaje w sposób naturalny, nie potrzeba do tego jakiegoś wielkiego wysiłku. Wystarczy kilka spotkań na "obiedzie" kilku głów państwa i kilka bankietów.
Czy Nibiru zwana Planetą Krzyża, Planetą X, Czerwoną Planetą, Złotym Milczeniem (NASA) oraz Marduk istnieje? Nie bardzo się tym przejmuję, zwłaszcza, że nie wyobrażam sobie takiej katastrofy, a która niestety wydarzała się w dziejach Ziemi dość często i była fatalna w skutkach. Do dziś pamiętamy ledwo 2000 lat naszej ewolucji intelektualnej, a archeolodzy są na etapie dłubania w ziemi, jak dzieci i to w ściśle określony sposób raczej w taki, by niczego nie odkryć. Jednak gdyby to wyszło na jaw, nastąpiłaby panika na skalę niespotykaną i dekadentyzm, czego obawia się władza, jeśli naprawdę buduje schrony i statki kosmiczne, ale tylko dla własnej elity, wymagające ogromnych nakładów finansowych. Nie będę zastanawiał się i robił wywodów, czy przedstawiał dowodów, że Nibiru istnieje. Doprawdy nie bardzo mnie interesuje co się stanie, nawet gdyby istniała. Bardziej fascynowałaby mnie jej historia przejść przez US i zapiski Sumerów o niej, ale załóżmy, że Nibiru to taka metafora potrzeb władzy, więc idziemy dalej.
Żeby mieć takie nakłady finansowe na budowę schronów i statków kosmicznych dla elity, jest potrzebne utrzymanie status quo. Być może szykujący się kolejny krach na giełdzie będzie właśnie kolejnym wyciągnięciem gigantycznych pieniędzy z nieświadomych niczego graczy, wyciągnięcie publicznych pieniędzy z OFE w sposób legalny, które to fundusze bazują głównie na GPW.
Poniżej WIG20 w Polsce od 1994 roku.
W momencie afery hazardowej w większości krajów europejskich także w Rosji nastąpił wysyp różnych afer na szczeblu rządowym. Takich przesłanek nie sposób pominąć.
A tak na marginesie. W marcu 2007 roku Donald Tusk stwierdził: "Giełda jest najlepszym odzwierciedleniem pracy rządu".
Wracając do metafory Nibiru jako budżetu bez dna i niezaspokojonych potrzeb władzy. NASA ujawniła na razie tylko mały tego skrawek sugerując, że jest to pył po zderzeniu dwóch asteroid. W obliczu wszystkich tych informacji jakie znamy, nie chce mi się wierzyć, że to tylko pył. Chyba, że to pył nam w oczy?
Może nie chodzi o NIbiru, a ona nie istnieje? Wszystko to wygląda jednak na przeciąganie czegoś co dawno zostało ocenione, by ukryć coś co może wyglądać o wiele gorzej niż nawet mi się wydaje. Po co mamy zajmować się czymś co już dawno zostało wyjaśnione?
(Ciąg dalszy 2010.02.05 15:26)
W mediach dziennikarze z opcji politycznej PO powtarzają do znudzenia: "Nie było przełomu (po przesłuchaniu Tuska)... nie było przełomu... nie było przełomu ... HIPNOTYCZNE ... nie było przełomu.
Dlaczego się tak podniecają wczorajszym przesłuchaniem? Czemu ich to przesłuchanie tak przeraża? To takie pytania dowcipne. Jak ktoś wie co to pomyłka freudowska to od razu zrozumie, że ci dziennikarze próbują zaprzeczyć czemuś co ich dręczy.
(Ciąg dalszy 2010.02.05 19:09)
TVN fakty podaje sondaże (sondaże to narzędzie propagandy) w których wygrywa opcja, że Donald Tusk wypadł wiarygodnie, a zeznania Donalda Tuska nic nie wniosły do sprawy śledztwa.
Tak ja mam uwierzyć, że większość ludzi się nie myli, choć ich IQ mieści się w granicach 0-110 IQ, a ta masa to 86% społeczeństwa i są to dane naukowe, zaś ja się mylę, choć moje IQ jest 138?
Gratulację dziennikarzom TVN ufności w poglądy większości. Widocznie ich intelekt nie odbiega o tej masy. Niestety ja nie zaliczam się do dziennikarzy TVN i dlatego nie ufam większości, a i rzadko się mylę, więc przepraszam, że moimi wywodami wywołuję niepokój słabych umysłów.
A i Bartosz Arłukowicz też zmiękł wycofując się z "aksamitnego przecieku" nazywając go błędem Donalda Tuska. Jak zwał tak zwał, a Chlebowski na następny dzień drżał.
Wiecie, gdzie możecie sobie wsadzić takie wiadomości... tylko nie podniecajcie się za bardzo tak jak ten bankowiec.
A groźby też sobie możecie wsadzić. Co wy wiecie o groźbach?
Media napędzają agresję młodzieży.
(Ciąg dalszy 20010.02.05 22:0)
Cezary Gmyz: Tusk kłamał przed komisją.
No i co? TVN razem z dziennikarzami powtarzającymi w kółko jak mantrę "nie było przełomu" muszą się ukryć, bo ich nazwiska zacznę szukać i je tu umieszczać.
Na pierwszy "odstrzał" idzie dziennikarz "Polityki" , niech no ja sobie go tylko przypomnę. Nazwisko na L.
"Newsweek" też nie wiem jaki dziennikarz.
Zresztą czy ich nazwiska się liczą? Lepiej, żeby się gdzieś nie wypowiadali, bo ich twarze pamiętam i umieszczę tu ich nazwiska.
No i co wy wiecie o groźbach? Zupełnie legalnych.
(Ciąg dalszy 2010.02.05 22:22)
O Gazecie Wyborczej i jej aferze podsłuchowej.
(Ciąg dalszy 2010.02.06 10:54)
Rzeczpospolita: "Chlebowski, Drzewiecki i Schetyna mówili co innego przed Komisją Śledczą ds hazardu niż Sobiesiak przed prokuraturą".
W obliczu innych faktów nazwijmy to PO imienia, PO PrOstu kłamali.
(Ciąg dalszy 2010.02.06 18:18)
Zagadka.
Czy zastanawia was dlaczego Donald Tusk w czasie zeznań przed Sejmową Komisją ds. hazardu użył dowcipu? Na pytanie o prawo i egzekucję prawa wypalił z dowcipem.
Powiedział mniej więcej coś takiego: Nie chodzi (pokazał ruch ręką na wysokości szyi) o taką... (uśmiechnął się, że to żarcik) egzekucję..., ucięcie głowy.(Spoważniał)
A wcześniej do dziennikarzy powiedział na pytanie o rekord przesłuchania, czy padnie: "Niech żywi nie tracą nadziei".
Jeszcze przytoczę słowa Krzysztofa Skiby, swego czasu powiedział: "Będzie śmiesznie i strasznie". Prawda, że powiedział to za wcześnie, ale niewiele się pomylił.
Uwielbiam się śmiać z ich dowcipów.
Odpowiedź na zagadkę można znaleźć w treści tego artykułu.
(Ciąg dalszy 2010.02.06 22:18)
Cafe Rzeczpospolita: Bronisław Wildstein.
Jeszcze zaproszeni przez Bronisława Wildsteina dziennikarze bronią się przed oczywistymi wnioskami w obliczu faktów, ale powoli dochodzą do właściwych wniosków, aczkolwiek w pierwszej chwili jak dla kobiety Doroty Gawryluk (nie jestem szowinistą, naprawdę kobiety tak mają) trudnych. Twierdzenie w pierwszej chwili, że media nie są od zmiany rządu, a następnie, że media nie pokazują faktów jest hipokryzją, a najdelikatniej mówiąc swoistą grą słów, a w obliczu faktu z roku 2007, kiedy to te same media zwłaszcza Polsat, Gazeta Wyborcza i TVN utworzyły front, który w konsekwencji obalił rząd PiS, wersja delikatna jest wielkim eufemizmem.
Nie są od obalania rządów bo za to grozi kara pozbawienia wolności, ale są od pokazywania faktów. Mediom faktycznie powinno grozić coś za obalenie rządów PiS, kiedy to rząd PiS wyczyścił swoje szeregi w momencie afery, którą byli zaskoczeni. W przypadku PO mamy do czynienia z przypadkiem dalszego tkwienia w kłamstwie i pomocnictwem mediów w tkwieniu w tym kłamstwie. Donald Tusk nie powiedział, tak była afera i zmieniamy ministrów jak Jarosław Kaczyński, lecz przeciwnie. Zwlekał z taką decyzją w dodatku okazuje się, że sam jest uwikłany w aferę po uszy, a media, które z zaciekłością atakowały rząd PiS, który uczciwie dokonał zmian, dziś przyklaskują haniebnym kłamstwom Platformy Obywatelskiej.
Na szczęście Dorota Gawryluk szybko zorientowała się co za nielogiczność kobiecą wypowiada, chyba, że bawiła się w ten sposób słowami, ale taka zabawa była dla mnie drażniąca, bo jest to typowe odwracanie kota ogonem. Mówienie, że media nie są od obalania rządów jest prawdą, ale nie w takim kontekście o którym jest mowa. Wreszcie doszło do konsensusu: Media nie pokazują kłamstw Platformy Obywatelskiej, lecz je promują. Wracając do poprzedniego wątku. Jeśli ktoś się oburza, że zabraniam kobiecie mówić. To ja zapytam co ma piernik do wiatraka? Co ma mówienie prawdy do obalania rządu? Nikt tu nie obala rządu, sam się obalił poprzez kłamstwa, które trzeba wyjawić. Jest ogromna różnica między naciskiem (oszczerstwami) na rząd, który podjął natychmiast właściwe decyzje w związku z aferą, a jego przywódca nie jest w nic zamieszany i może działać dalej w innym składzie, a naciskiem na rząd który brnie w absurd razem z zamieszanym bezpośrednio w aferę przywódcą.
Myślenie Gawryluk jest bardzo proste: Media muszą kłamać, żeby przypadkiem nie obalić rządu. Gratulacje. Kłamiąc obaliły rząd PiS. Taki dziennikarz to rzeczywiście mistrz paralogizmu. Tylko nie wiadomo czy świadomy, czy nieświadomy. Świadomy chyba nie narażałby się na nazwanie kłamcą? Więc pozostaje przymiotnik głupiec zgodnie z definicją Umberto Eco. W przypadku Gawryluk pozostańmy przy dostrzeżeniu w niej 100% kobiety.
W obiektywnym rankingu najlepszych dziennikarzy Dorota Gawryluk wypada nieźle (ranking nie jest oparty o bezpodstawną sympatię polityczną, lecz na faktach i ilości kłamstw politycznych, w rankingu wspierana jest opcja, która mówiła najwięcej prawdy):
1) Wspieranie uniofanatyków -1
2) Odkrycie w Andrzeju Czumie osobowości POmidora +1
3) Użycie w powyższym wywiadzie pojęcia "aksamitny przeciek" +1
4) Nastawienie platformerskie w poprzednim wywiadzie do Mariusza Kamińskiego -1
5) bonus i wyjątek od reguły rankingu za "100% kobieta" +1
Jest dobrze, bo nie wypadła poza listę liczących się dziennikarzy. Pewnie można znaleźć jeszcze jakieś grzeszki i zdrady.
Mniejsza o to, gdyby w jakiś nadinterpretacyjny sposób było naruszone prawo to istnieje coś takiego jak interes społeczny. Interesem społecznym jest wiara, że sprawiedliwość i prawda wygrywa, a nie kłamstwo i oszustwo. Oczywiście można oddać sprawiedliwość w ręce ludzi... naprawdę bardzo szybko nastałby porządek i usankcjonowałaby się właściwa kontrola społeczna, gdyby nie powstała jakaś monopolistyczna grupa sugerująca, że ma prawo do stanowienia porządku publicznego przy pomocy swoich funkcjonariuszy. Zawsze mogłoby powstać kilka takich grup, przynajmniej szkodliwy monopol państwa zamieniłby się w wolnorynkową rywalizację o władzę. Póki co jesteśmy skazani na jedną bandę, która nas łupi i robi co chce.
(Ciąg dalszy 2010.02.08 21:25)
Piotr Gursztyn: Linia obrony - donos.
Wreszcie komuś zechciało się wszystko przeanalizować i został ujawniony 1 "aksamitny przeciek", 19 sierpnia na spotkaniu Donalda Tuska z Drzewieckim - 18 sierpnia Tusk każe Drzewieckiemu przygotować się na rozmowę. 14 sierpnia rozmowa premiera z Mariuszem Kamińskim. 16 sierpnia, jeszcze Rosół zapewnia telefonicznie Sobiesiaka, że jego córka ma składać papiery. 19 sierpnia spotkanie Drzewiecki - Tusk. 24 sierpnia w "Pędzącym króliku" Rosół oznajmia, że są donosy i musi się wycofać. Potem następuje 2 "aksamitny przeciek" tym razem dowiaduje się Chlebowski i zdenerwowany na drugi dzień wypytuje Kapicę o zamieszanie w sprawie ustawy hazardowej tłumacząc się, że "nigdy jego intencją nie było wpływanie na przebieg procesu legislacyjnego".
Nikomu się nie chce tego wszystkiego analizować. Słuchanie 13 godzin ględzenia Donalda Tuska o nieistotnych sprawach jest powyżej wszelkich standardów.
(Ciąg dalszy 2010.02.10 13:04)
Donald Tusk ma strasznego pecha do liczby 13. Dokładnie o 13:04, podczas przesłuchania przed Sejmową Komisją ds. hazardu, Leszek Miller na pytanie Zbigniewa Wassermana o praktykę upoważniania sekretarza do otwierania korespondencji tajnej (chodzi o Jacka Cichockiego upoważnionego do otwierania korespondencji przez Donalda Tuska) nazwał taką praktykę skandaliczną.
(Ciąg dalszy 2010.02.11 13:30)
Sejmowa Komisja Śledcza przesłuchująca świadka, przy pomocy ekspertów ustaliła, że za nieuzasadnione uchylanie się od odpowiedzi grozi maksymalna kara 10 tys. zł, lub areszt 30 dni.
Dziwne to, bo jest to postępowanie karne, które ma na celu sprawdzenie czy doszło do przestępstwa i w Kodeksie Karnym za utrudnianie śledztwa grozi kara pozbawienia wolności.
Świadek uchyla się od odpowiedzi na podstawie artykułu o odpowiedzialności karnej. Tym pośrednio przyznaje się do winy. Jeśli przewodniczący Sekuła uchyla taki wniosek oznacza to, że artykuł o uchyleniu się nie ma uzasadnienia, wtedy ma zastosowanie poniższy artykuł. Taki postępowaniem świadek się pogrąża.
Art. 239. § 1. Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego albo odbywa za skazanego karę,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. Nie podlega karze sprawca, który ukrywa osobę najbliższą.
§ 3. Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia, jeżeli sprawca udzielił pomocy osobie najbliższej albo działał z obawy przed odpowiedzialnością karną grożącą jemu samemu lub jego najbliższym.
Dlaczego SKŚ ustaliła, że za uchylanie się od odpowiedzi grozi tylko kara porządkowa? Nie mam pojęcia. Posługują się ustawą o SKŚ, ale SKŚ jest postępowaniem karnym, które ustala czy doszło do przestępstwa, więc nie jest to dla mnie zrozumiałe. Być może eksperci o tym zapomnieli.
(Ciąg dalszy 14:02)
Druga sprawa. Świadek na większość pytań odpowiada nie pamiętam. W takiej sytuacji należałoby skierować wniosek o zbadanie psychiatryczne świadka, czy posiada zdolność do czynności prawnych. Jeśli posiada taką zdolność, odpowiedź "nie pamiętam" skutkuje twierdzeniem, że świadek jest niewiarygodny i utrudnia śledztwo.
(Ciąg dalszy 2010.02.16 13:53)
1) Za spotkania w restauracji Rosoła z Magdaleną Sobiesiak płacił jej brat - dowiadujemy się z SKŚ ds. hazardu.
2) Ustawienie córki Ryszarda Sobiesiaka w Totalizatorze miałoby wpływ na rynek hazardowy.
3) Drzewiecki kłamał, że nie spotkał się z Sobiesiakiem po wybuchu afery hazardowej.
4) Jakiś dziennikarz Gazety Wyborczej próbował udowodnić nieścisłość w wypowiedzi Mariusza Kamińskiego na antenie TVP Info twierdząc, że przeciek w Pędzącym Króliku wyklucza przeciek u premiera. (Ręce opadają, jakich dziennikarzy ma Gazeta Wyborcza)
5) Magdalena Sobiesiak dowiedziała się o konkursie później, choć jej CV Rosół dostał wcześniej.
6) Sobiesiak miał wiele wspólnego z Orlikami.
Wszystko to narusza artykuły 228 i 231 Kodeksu Karnego.
7) Sekuła dostał odpowiedź od Zbigniewa Wassermana, któremu utrudniał prowadzenie śledztwa, zarzucając mu formułowanie tezy, a potem wchodząc w słowa dodał: "Panie pośle, czas się kończy ostatnie pytanie" (pozostała minuta), a na co odparł Zbigniew Wasserman: "To niech pan jeszcze coś doda, to on się całkowicie skończy..." Czy Sekuła może odpowiadać z artykułu 239 K.K. (utrudnianie śledztwa)? Myślę, że w okolicznościach jakie kilkakrotnie zaprezentował jak najbardziej.
8) Sekuła kolejny raz utrudniał Zbigniewowi Wassermanowi zadawanie pytań, twierdząc, że zaczął o 13:49, choć zaczął 10 minut później. Takie skandaliczne zachowanie Sekuły w Sejmowej Komisji Śledczej ds. hazardu nie jest przypadkowym, ani sporadycznym. Zarzucanie formułowania tez w pytaniach posłom opozycji i wykorzystywanie pozycji przez Sekułę z której może wyłączać mikrofon w okolicznościach niekorzystnych wypowiedzi wobec jego skrzywionych poglądów, samemu wypowiadając oszczercze frazesy jest coraz bardziej irytujące. Choć z drugiej strony taka bezczelna arogancja ujawnia intencje posła, bo w ten haniebny sposób jawnie ochrania interesy mafii hazardowej i zamieszanej w aferę hazardową Platformy Obywatelskiej co widocznie odbija się na jego zdrowiu psychicznym, skoro popełnia takie podstawowe i niewybaczalne błędy. Gdyby Sekuła zachował choć pozory obiektywizmu, ale to już jawna, bezczelna i haniebna prowokacja wobec posłów opozycji. Taka niszczycielska krucjata i ośmieszanie SKŚ przez Sekułę musi wiązać się ze świadomością odkrycia własnej arogancji i niewiarygodności wobec opinii publicznej. Pod tym względem SKŚ jest coraz bardziej interesująca. W końcu wrogowie sprawiedliwości muszą ponosić jakiekolwiek konsekwencje swoich nieprawości. Ja lubię jeść pomidory. Jedzenie pomidorów łagodzi nadmiar emocji takich jak gniew.
(Ciąg dalszy 2010.02.18 20:05)
Rosół ugotowany w Pędzącym Króliku
-
14 sierpnia (piątek) rozmowa Tuska z Kamińskim, gdzie jest informowany o nielegalnych działaniach Drzewieckiego i Chlebowskiego.
-
16 sierpnia (niedziela), a nawet 17 (poniedziałek) Rosół rozmawia z Sobiesiakiem normalnie i 16 jeszcze zapewnia przez telefon o aktualnej kandydaturze Magdy Sobiesiak
-
17 sierpnia (poniedziałek) Rosół dowiaduje się od Kawy o donosach Przybyłowicza, choć Przybyłowicz informował o tym kilka miesięcy wcześniej, a Rosół rozmawiał z nim o podobnych donosach, i sugerował, by je Przybyłowicz zgłosił prokuraturze jeśli takie są. Jednak dopiero 17 w rozmowie z Kawą uświadamia sobie, że donosy są słuszne i postanawia wycofać kandydaturę Magdy Sobiesiak? Przez 3 lata pracy rządu, akurat dzień przed „aksamitnym przeciekiem” Rosół uświadamia sobie, że to co robi to nepotyzm, a nie może sobie tego "uświadomić" 16, bo wtedy jeszcze potwierdza przez telefon kandydaturę Sobiesiakowi? To chyba najgłupszy blef jaki słyszałem, a nawet jeśli jest prawdziwy to, czemu widząc się jeszcze z Sobiesiakiem w tym dniu nie wycofuje tego co powiedział w rozmowie telefonicznej dzień wcześniej? Uświadomił sobie nepotyzm kolejny raz, ale jak zwykle kolejny raz nie zareagował... Punkt 3 można włożyć między bajki, bo nie ma reakcji. Przez 3 następne dni robocze nie ma reakcji. Pilność pojawia się dopiero po 19 sierpnia.
-
19 sierpnia (środa) następuje „aksamitny przeciek” u Tuska z Drzewieckim.
-
20 sierpnia (czwartek) Rosół telefonicznie próbuje wycofać kandydaturę Magdy Sobiesiak. Nie robi tego 17-tego!
-
24 sierpnia (poniedziałek) w Pędzącym Króliku, Rosół informuje Magdę Sobiesiak, że powinna się wycofać z kandydatury ze względu na donosy na tatusia i jak mówi, być może używa słów KGB-CBA, nazywając tak Przybyłowicza. Nie dzwoni do podsłuchiwanego przez CBA Sobiesiaka, tylko informuje jego córkę? A taki miał dobry kontakt z tatusiem przed 17 sierpnia...
- Nie wspomnę szczegółowo o wpadkach i nieścisłościach, takich jak ta, że znajomi z portalu Nasza Klasa, którzy prosili Rosoła o pomoc w znalezieniu pracy nie dostali rekomendacji, mogła na to liczyć tylko Magda Sobiesiak oraz o pojęciu rekomendacja, która zbliża nas do pojęć nowej nauki politycznej: względności czasu według Boniego, a także zostania przekonanym, ale bez zmiany zdania, którego to iluminizmu doznał Chlebowski.
Czy Donald Tusk i jego świta myśli, że wszyscy w Polsce to idioci? Kogo chce nabrać? Idiotów?
A co z tą resztą inteligentną, która się nie nabierze?
(Ciąg dalszy 2010.02.19 8:49)
-
Syn Sobiesiaka nie chciał wziąć pieniędzy od Rosoła za pobyt w Zieleńcu, gdzie był na nartach. Czy jak ja pojadę też nie będzie chciał wziąć ode mnie pieniędzy? Chętnie nie zapłacę. Jakich mamy w Polsce przedsiębiorców. Nie chcą brać pieniędzy. Nie łudźcie się. Nie chcą brać pieniędzy tylko od kolegów u władzy. Sobiesiak był, lub nadal jest współpracownikiem ABW, podały media.
- Syn Sobiesiaka zapłacił za pobyt w restauracji Rosoła. Drzewieckiemu Sobiesiak załatwiał materiały budowlane. Towarzystwo wzajemnej adoracji. Mamy uwierzyć, że Magda Sobiesiak z bardziej płatnej posady miała trafić do mniej płatnej posady państwowej i nikt nie miał z tego korzyści? Czy PO chce brnąć w zaparte z takimi faktami? To tak jakby w mojej piwnicy siedział złodziej i mówił, że nie jest złodziejem tylko pilnuje mi piwnicy. Arsene Lupin, ale jednak złodziej. Media jednak nadal nie widzą korzyści majątkowych zwłaszcza GW, Polityka, Przegląd, Newsweek. Białe rękawiczki. Nie ma żadnych wątpliwości. Rozumiem, że ktoś jest oskarżony o zabójstwo i mają tylko jego DNA, które można sfałszować przy pomocy odpowiednich funkcjonariuszy i dwóch świadków z mordami jak z kryminału. Można mieć wątpliwości, gdy osoba pomawiana ma czystą kartotekę. Ale przepraszam bardzo. To są politycy, których nie pierwszy raz złapano na kłamstwie. Za dużo zbieżności. Wszyscy przyznają, że byli tam i tam. Rzekomy zabójca nie przyznaje, że tam był, oni tak. Dla uczciwych i dobrych śledczych jest coś oczywiste. Nie wierzy się często w twarde dowody, ale kilkadziesiąt poszlak z nagraniem treści do której się przyznali: "Walczę Rysiu". To jest czarne na białym.
-
CBA przejęte przez Donalda Tuska łącznie z jego tajnym archiwum, zadzwoniło do Rosoła 30 minut przed wejście do jego domu, pytając, czy jest w domu i w którym domu. Rosół zeznał, że w stresie zdążył umyć podłogę. Ciekawe co jeszcze zdążył wyczyścić. Funkcjonariusze CBA ściągnęli buty wchodząc do domu. POschetynowcy na internecie krzyczeli, że wreszcie jest kultura. Pamiętam opowieść kolegi ze studiów, któremu inny kolega zrobił kawał i pocztą przysłał ziarenka marihuany. Po jakimś tam okresie po którym roślinka powinna wzejść pojawili się u niego funkcjonariusze policji weszli w butach i powyrzucali wszystko z jego półek. Znaleźli u niego rzeczy, których szukał od kilku lat. Niestety również zapomniał o ziarenkach i nic nie mogli mu zrobić, bo nadal były w kopercie. Nie posprzątali po sobie! A mogli chociaż ściągnąć buty.
- Trzeba też pamiętać o próbie usunięcia Jacka Kapicy przy pomocy pomówień (poważne przestępstwo, które można opisać przy pomocy kilku artykułów Kodeksu Karnego)- o takim stylu działania mógł myśleć tylko ktoś kto ma za plecami służby specjalne, które trzymają media. Przypomnę, że Sobiesiak był współpracownikiem ABW.
Napisałem wcześniej, sprawa jest jasna jak słońce, ale my mamy tę szopkę oglądać dalej, dlaczego?
Ja kończę opisywać tę bajkę. Będę milczał na ten temat. Nie oglądam więcej SKŚ. Platforma Obywatelska się skończyła.
Gazeta Wyborcza musi zostać zdelegalizowana - Katon Starszy.